niedziela, 31 stycznia 2010

klepa krytykuje vol.1

 czytaj niżej jak moim wytrawnym okiem oceniam obrazy.zaczynam od największego śmiecia

Dublerzy - słabszej polskiej komedii dawno nie widziałem lub nie przypominam sobie takowej. Przez 2 godziny czy tam ile to filmidło trwało zaśmiałem się bodajże tylko raz,a przecież jak głosi dystrybutor to "komedia jakiej jeszcze nie było!". Gonera ssie strasznie, a miał "zabijać śmiechem". Chłam ów obejrzałem do końca tylko i wyłącznie dzięki Andrzejowi Grabowskiemu, i tylko dzięki niemu wystawiam aż 1.0/10.0. Czasu straconego nie żałuje bo byłem chory!

1408 - liczyłem, że obejrzę znośne straszydło i w sumie było tak gdzieś do połowy filmu. Później, im dalej w las, napięcie topniało na rzecz efektów specjalnych. Może i straszy to gimnazjalistów, ale nie skurwiałych, kumatych, cynicznych typów. Nie bałem się po projekcji wyjść do ubikacji. Oj, gdzie się podziały tamte horrory...!!! 5.8/10.0 za pierwszą część obrazu. Nie wszystko co jest oparte na piórze Kinga musi być straszne, a 1408 rzekomo miało być..

Hallam Foe - brytyjskie kino zawsze spoko. Opowieść o wyalienowanym, posiadającym dziwną zajawkę nastolatku, tytułowym Hallamie Foe. Ta mieszanka daje nam dość prosty dramat psychologiczny. Prosty, bo bardzo przyjemnie się to ogląda. Wielkim plusem filmu jest osadzenie go właśnie w brytyjskich realiach. Uwielbiam angielski akcent i klimat. Obrazy o takiej charakterystyce mają u mnie z góry 5.0 i może być tylko lepiej. Hallam Foe zasłużył na 7.3/10.0 więc warto sprawdzić

Half Nelson - kolejny dramacik. Polskie tłumaczenie nazwy: "szkolny chwyt" ;x... Ryan Gosling został nominowany do oscara w 2007 za główną rolę męską. Oscary oscarami, straciły już na swojej wartości, ale cholera należała mu się ta statuetka. Gosling, filmowy Dan, wciela się w uzależnionego od narkotyków nauczyciela i robi to tak zajebiście, że poczułem do niego prawdziwą sympatię (no homo geje). A jak chował się gdzieś po kiblach by przyćpać to smutek wypełniał mą duszę, bez kitu, żał chłopa. Daję śmiało 8.0/10.0 , a Ryan Gosling ma ode mnie 10.0 i tłustego jointa - świetny aktor. Wiem co piszę, wdziałem go już w paru produkcjach. Aaaa właśnie, ma ktoś Fanatyka??

Dystrykt 9 -  nigdy nie pomyślałbym, że film sci-fi zrobi na mnie tak ogromne wrażenie. Ej człowieku jak w tym filmie obcy i statek kosmiczny wyglądają prawdziwie to, aż strach. Mówię wow! gdy widzę ten wielki obiekt wiszący nad miastem. Absolutnie zajebistym zabiegiem i strzałem w 10 było zastosowanie formy filmu dokumentalnego, oczywiście nie w całej produkcji. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim w tego typu filmie. Mega zaslużone 8.2/10.0

Avatar - musiałem pójść na to do kina bo przecież wszędzie o tym chuczą. Warto było bo to mega udana, naszpikowana efektami (takich jeszcze nie widziałeś!) bajka za gruby hajs. Budżet wszystkich wymienionych wyżej filmów razem wziętych jest mniejszy od tego jointa Camerona. Ten jak już się za coś bierze to z pompą, przytupem i rozmachem. Dan P. mówił mi ,że to "nowa era w kinematografii" czy jakoś tak (jak to czytasz to mnie popraw biaaatch!), a trochę się naoglądał. Ej bo w sumie jak masz lęk wysokości to w paru momentach możesz to odczuć (serio!). Więc jak szukasz prostej rozrywki - nie oczekuj wybitnej fabuły - to śmiało wal do kina. Jedynym minusem jest to nieszczęsne 3d. Niechciałbym by kino poszło właśnię w tę stronę, ale w dobie dzisiejszej brukowej kultury jest to chyba nieuniknione. Dlatego daje tyle samo co Dystryktowi - 8.2/10.0- bo tam był pomysł, a tu jest nasrane efektami. Ale jakoś tak udanie nasrane. I dlatego też z przekorą wyżej stawiam Parnassua, bo lubię ambitne kino i Monty Phytona!

Parnassus - z taka obsadą - Ledger, Depp, Law, Farrell - myślisz "aha, hoolywodzka, naszpikowana gwiazdami produkcja". Nic bardziej mylego zuchu. Terry Gilliam daje nam 2 godziny ambitej, wymagającej myślenia rozrywki i z góry zakładam, iż potencjalny widz zawiedzie się na Parnassusie. Jak pisałem, film wymaga myślenia więc znany jest już mi powód dlaczego przegrywa on w rankingach z Avatarem. Musisz też choć trochę sympatyzować z cyrkiem Phytona bo jest tego sporo w obrazie. Sporo jest też symboli i odniesień, których sam nie jestem w stanie rozkminić. Jest to film z rodzaju "muszę to zobaczyć jeszcze raz". Przyznam się, że po projekcji miałem mieszanie odczucia, ale z godziny na godzinę ocena rosła i wywindowała film na pierwsze miejsce z notą 8.6/10.0 - produkcja posiadają magię.
K l e p M a s t e r K l e p s
***

sobota, 30 stycznia 2010

Dream Team

B - BoB
Decyzja została podjęta. Wielka elo rada w składzie B-BoB & Klep Master Kleps zatwierdziła połączenie dwóch blogów. Z tej niesamowitej fuzji wyniknąć może tylko jedno: coś.

Dotychczasowe ZeroSiedem.blogspot.com przestaje istnieć na rzecz Zero-Siedem.blogspot.com. Różnica niby tylko w adresie, ale merytorycznie to skok o lata świetlne z napędem kinetyczno-plazmowym. Dwóch blogerów – dwa, często odmienne, spojrzenia! Omawiać będziemy wiele rzeczy. Od rapu po gry komputerowe (to akurat moja działka bo Klepa jest każualem). Pogadamy sobie o filmach jak Raczek z Kałużyńskim, o polityce jak Lis z gośćmi, o pogodzie jak Zubielewicz z actimelem…o wszystkim bedziemy paplać, nigga.

Jak to wszystko będzie działać? Tego jeszcze sami nie wiemy. Liczymy jednak, że Nasz projekt uda się pod każdym względem. Wizja jest taka: któryś z Nas wrzuca posta. Jeżeli ten drugi ma coś do dodania, lub jego zdanie jest zupełnie inne, edytuje wiadomość i wrzuca tam swoje uwagi. Także radzę często odwiedzać bloga bo być może jedziemy po sobie, a Ty tego nie widzisz.

Tyle jeżeli chodzi o wstęp. Nowości gorących jak herbata z cytryną spodziewajcie się już niebawem. Ja tym czasem razem z KlepMaster Klepsem będę oblewał Nasz wspólny projekt. Tyle. Jał!

K l e p M a s t e r K l e p s
Yo Panie i Panowie. Witał was już b-bob , teraz powitam was ja - ekhm the legendary KlepMasterKleps uniwersalny b-boy. Możecie mnie kojarzyć z efemplace.blogspot.com i hustlerka-od-podstawowej.blogspot.com... Od dziś jednak do końca świata wbijaj ty i ty i ty oraz ty na zero-siedem.blogspot.com... To jest gorące człowieku, łączymy siły nie na siłę ze sztuczną zajawką, o nie synku.. Nie jesteśmy dwójką przypadkowcyh typów z ulicy, która postanowiła pisać bloga jak gorąca szesnastka. Zaczynamy blogować razem, na tematy na które mieliśmy okazję już pisać (rap,obrazy,sport,wódka,klocki lego,gry- domena bobsteina), ale bardziej będzie to przypominało dyskusje jak te nasze w rzeczywistości(w realu, real to zło-madrid cabron, BLAUGRANA).

Świeża i oryginalna rzecz na rynku zdechłych blogów - przekonasz się o tym za jakiś czas gdy całość uzyska odpowiednie formy. Także gorąco polecam wszystkim spoko ludziom, b-boys&b-girls i nieważne czy jesteś raperem czy brudzisz ręce sprayem czy kiepsko tańczysz i nigdy nie byłeś dj`em -to jest twoje źródło informacji o tym co dobre!!

Długi wstęp, stanowczo za długi, ale w końcu urodziło się nasze wspólne, planowane dziecko.