poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Co z tym Kempem?

Joł, elo i w ogóle siema. W dzisiejszym poście chciałbym troszkę ponarzekać na ostatnią edycję kultowego rap festiwalu jakim jest Hip-Hop Kemp. Co, jak i dlaczego? Zapraszam do czytania.

1. KOLEJKI

Organizatorzy dali dupy po całości. Wjazd na teren, odebranie opaski, wejście na pole, skorzystanie z toi toi'a, piwo, jedzenie i wyjazd z festiwalu - czekało się wszędzie i długo. Nie wiem czy ludzie odpowiedzialni za organizację nie przewidzieli takiego natarcia uczestników? Przecież musieli mieć wgląd ile biletów poszło. Na moje sokole oko to w tym roku było dwukrotnie więcej ludzi niż rok wcześniej. Najbardziej wkurzało czekanie do wejścia na teren festiwalowy. Nieraz zdarzyło mi się postać w kolejce około 30 min! Ludzi ogrom, a bramki obsługuje troje ochroniarzy...porażka. Poniżej zamieszczam filmik z wyjazdu z pola. Sami zobaczcie i posłuchajcie co się tam działo (przy okazji dowiecie się, że Klepa...).



2. ODGRZEWANE KOTLETY

Niby line-up w tym roku był zacny jednak to wszystko już było (oprócz Moncha, który w końcu dojechał). Dlaczego organizatorzy nie zdecydują się na zaproszenie kogoś nowego i to dużego kalibru? Chętnie posłuchałbym takiego Nasa, Snoopa, czy Cypress Hill ( o Jay'u już nie wspominając). A gdyby tak pójść w bardziej eksperymentalne brzmienie? Dizzy Rascal, Professor Green, Rizzle Kicks...Przecież koncert Foreign Beggars pokazał, że taka muzyka podoba się ludziom. Powiew świeżości na pewno by Kempowi nie zaszkodził.

3. NAGŁOŚNIENIE...

...było słabe.

4. PIWO


Podejrzewam, że to "Gambrinus" nie jest piwem złym jednak to co lali na festiwalu było:

a) niezbyt smaczne
b) niespecjalnie kopiące banie
c) piana > piwo
d) cena nie przystawała do jakości

Dodam jeszcze, że na ten czeski specjał czekało się zbyt długo, ale to wiecie po punkcie pierwszym...

5. POLACY

Trochę ich za dużo. Więcej różnorodności  bym sobie życzył.

6. ATMOSFERA

Niestety w tym roku trochę jej zbrakło. Zamiast cieszyć się festiwalem to czekam w kolejce (patrz pkt 1), chce wypić zimne i dobre piwko na świeżym powietrzu to dostaje ten ochłap co wypisałem w pkt. 4, marzy mi się kąpiel pod prysznicem (tak, tak - w tym roku chciałem mieć większy kontakt z wodą niż w latach poprzednich) to się okazuje, że woda jest wyłączana o godzinie 13...

Ponarzekałem, ponarzekałem, ale coś dobrego też powiem. Koncerty były ok (Klepa wie), towarzystwo rybnickie zajebiste, Hruszka jak zwykle kopała i generalnie ta edycja Kempa było spoko.

No właśnie: "tylko" spoko. Czekałem na bombe, dostałem achtunga. Dzięki licznym krytycznym komentarzom na fanpejdżu HHK liczę, żę w przyszłym roku organizatorzy staną na wysokości zadania i poogarniają sprawy lepiej niż w tym roku.

                                                         Pozdro, B.

czwartek, 25 sierpnia 2011

back again.

yo homies!

prawdopodobnie nie spodziewaliscie się jakiejkolwiek aktywnosci ze strony 0.7 or die. rozumiem miliony zawiedzionych fanek w najkach i tysiące wkurzonych ziomów w najkach na bierność redakcji oł seven, rozumiem to świetnie. będąc na waszym miejscu również płakałbym w poduszkę, kląc parszywie, powodowany brakiem tłustych akapitów, co w efekcie prowadzi do kompletnego zaniku stylówy.rozumiem. 
 
cóż, byliśmy szerzyć hustlerkę na wyspie, a potem wybraliśmy się do mekki na naszą coroczną pielgrzymkę, sprawdzić czy rap jest jeszcze w mieście. sry, ale nie posiadamy za bardzo foci bo w rękach dzierżyliśmy hruszki z prawdziwej hruszki, z oczwistych względów miejsca na aparat zabrakło. są klisze na yo!toubach, kto był ten wie, że hhk to wciąż najlepszy festiwal z "atmosferą", gdzie każdy pomyka z płomieniem i turbobanią (i jak stoi napisane każdy to mam na myśli wszystkie rapgłowy, a nie co piątą,serio).
redakcja 07 to esencja rzetelnego dziennikarstwa jak tomasz lis. z tego względu jestem zobowiązany nadmienić, że 10 edycja zapewne przypadła do gustu każualom. naturalnie starym kempowiczom (czytaj MY blau!) bawiło się bardzo przyjemnie, jednak gdzieś zabrakło tej magii pierwszych edycji, sikania w majtki na największy koncertach, już to wszystko widzieliśmy i słyszeliśmy. broń panie, nie narzekam, hradec dało mi największe miazgi w życiu i żaden epickimelanż nie zastąpi kempa, jednak może to już czas poszukać alternatywy dla naszych starych, styranych bboyowych kończyn. teraz pora by kemp skopał wasze dupska.


stay fresh.



K l e p A

ps. tak B, nie widziałeś mnie na mietku i redzie bo byłem w innym miejscu, nie chciałem by te piękne chwile popsuła Twoja obecność :[]