niedziela, 7 listopada 2010

roth boys in the building tonight

yo moi drodzy fani na całym świecie,wróciłem właśnie z mauritiusu, wracam do gry poniżej.enjoy.


asher roth - asleep in the bread aisle (2009)

krążek ashera dymam jakoś od czasu gdy kończyło się lato, przechodząc w smutną jesień, a ta praktycznie już w zimę.. dlaczego na tak długi okres "asleep in the bread aisle" przykuło uwagę moich uszu ? ash mimo,ze jest białasem to dysponuje kozackim flow, miło akcentuje, dobiera produkcje na których odnajduje się w 100% (ucho synu!), nie sposób chłopakowi  odmówić naturalności - tematyka utworów po których porusza się roth jest jakże bliska nam, białym chłopcom i białym siostrom ze środkowej europy. bo wiesz, studia, a w wypadku autora albumu koledż blau, świetne singlowe "i love college" traktujące właśnie o studiowaniu i o wszystkim tym z czym wiąże się chodzenie na uczelnie; melanż itp...dalej numery np. o kulaniu się samochodem, inhalowaniu joystickow, naparzaniu na konsoli (i`m xbox live bitch!), choć jestem zobowiązany nadmienić,że są tu momenty bardziej rozkminkowe typu "as i em",w którym asz mówi,że eminem był dla niego inspiracją, ale jest sobą i nie chce być do niego porównywany czy spokojne "his dream". chciałbym też poinformować, że uwielbiam perkusję od don cannona w wyprodukowanym przez niego "la di da" i w "sour patch kids" - tracku złożonego przez jak to się odmienia,ekhm...: orena yoel`a ?(wtf, egzotycznie to brzmi), który to jest odpowiedzialny za 90% "asleep in the bread aisle"

na przestrzeni całego LP pan mc operuje prostymi (w tym wypadku to tylko i wyłącznie zaleta) ale jakże trafnymi liniami: "so fill up my cup, let's get fucked up", "I can't tell you what I learned from school but/ i could tell you a story or two, um/ yeah, of course I learned some rules/ like don't pass out with your shoes on", "...And no rules, I'm only 22/I need to watch football and hang with a crew/but if you don't get mad when I get fat/cuz all I do is eat drink smoke weed and rap". nic wielkiego ? ale do chuja właśnie takich wersów często brakuje w rapsach zza oceanu bo przecież nie każdy mc to gangster. i cytując pewnego genialnego pijaka: "Prostota to sekret najgłębszych objawień, pisarstwa, malarstwa, każdej czynności. Życie jest doniosłe w swojej prostocie." (jeśli znasz autora tych słów to powiedzmy,że czeka Cię nagroda,ha)..

podsumowując asher paul roth,obecnie 25 letni białas z morrisville w pensylwanii (o dzięki Ci wikipedio) debiutując w 2009 roku albumem "asleep in the bread aisle"  narobił sporo szumu, wybił się, zyskał szacunek sceny, chociaż już pewnie takowy posiadał po pierwszym mikstejpie (nie słuchałem, hejtuj) skoro na krążku pojawili się sam Busta Rhymes! oraz Slick Rick! (klik klik panie al paciwo buaha).a zapewnił to sobie chłopaczyna swoimi umiejętnościami na bitach z tłustymi perkusjami, którym bliżej do 2000 niż do 2010 (w rap środowisku to przeważnie ogromny plus) i fajnym podejściem, ja to kupuję,i czekam na kolejne wydawnictwo.  


C e s a r z K l e p i u s z I

sobota, 6 listopada 2010

Czysta Krew vs, Pamiętniki Wampirów

Siewka ziomy i ziomalki! Jako, że znalazłem trochę wolnego czasu postanowiłem napisać pewien tekścik, w którym to porównam dwa modne ostatnio seriale pełne modnych ostatnio wampirów, które wcale takie straszne nie są jak się wszystkim wydawało.

Jakże ważna dla Naszej światowej kinematografii saga "Zmierzch" wywołała falę produkcji o wampirach. Tyle, że wcześniej kojarzone ze śmierciom demony stały się dobrymi duszami pragnącymi miłości śmiertelniczek. Nie inaczej jest w serialach "Czysta krew" i "Pamiętniki Wampirów". Zacznijmy więc od podobieństw.

W obu serialach mamy główne bohaterki. Obie są irytujące i to wokół nich wszystko się kręci. Obie także zostały obiektem westchnień wampirów i  w obu przypadkach ich związki są skazane na niepowodzenie. W "Czystej krwi" ("true blood" w oryginale) postacią główną jest nijaka Sookie Stackhouse grana przez nijaką Anne Paquin (na filmwebie pisze, że w x-memach występowała). Mieszka ona sobie na jakiejś prowincji i pracuje jako kelnerka w barze do, którego chodzą wszyscy mieszkający tam gdzie ona. Poza tym potrafi czytać w myślach, ale nie uważam by było to znaczące. Przecież każdy to potrafi. Dajmy przykład mojej dziewczyny jak przychodzę do domu. Pierwszy tekst: "piłeś!". Kurwa, powiem Wam, że jasnowidz na chacie to nic miłego.

W "Pamiętnikach Wampirów" (sami se przetłumaczcie) zaszczytem będzie poznanie Eleny (Nina Dobrev). Ładna laseczka, ale jak to bywa przejmuje się wszystkimi na około, każdemu by pomogła, ale jak ją o loda poprosisz pewnie odmówi. Wszystkie takie są. Dobra do rzeczy. Elenka mieszka w Mystic Falls gdzie chodzi grzecznie do szkoły. Nadprzyrodzonych mocy nie posiada, aczkolwiek mimo, że tego nie chce, ciągle wszyscy się o Nią martwią. Niech i tak zostanie. W końcu straciło rodziców w wypadku samochodowym. Elena ma brata emo, który ładnie mnie wkurza, no ale co pan zrobisz jak pan nic nie zrobisz.

Ok, dość pieprzenia , jedziemy dalej. Każda z wyżej wymienionych zakochuje się w wampirze. W "Czystej krwi" jest to Bill Compton, w "Pamiętnikach..." zaś Stefan Salvatore. Obaj są piękni, silni, mądrzy i...nie żywią się ludźmi. Wypijają elegancko krew zwierząt bądź inne "syntetyki". Może to właśnie przez ich humanitaryzm tak na nich laski lecą?

W pojedynku Bill vs Stefan jak dla mnie wygrywa ten drugi. Niby obaj są gburowaci i poważni to jednak wolę wampira z "Pamiętników...". Może przez swojego mrocznego brata Damona, który jest jego kompletnym przeciwieństwem? Zły, cwany i szemrany - taką prostą rymowanką najłatwiej określić drugiego brata Salvatore. Niegdyś obaj kochali kobietę. Ona zaś wampirem się okazała. Braci pokąsała i w demony pozamieniała! To główny powód ich obustronnej niechęci. Zresztą zobaczycie to się przekonacie.

Ok, przejdźmy w końcu do kwestii różnic. Seriale dzieli przede wszystkim uniwersum w jakim historie mają miejsce. W "Czystej krwi" wampiry ujawniają się światu. Japończycy wymyślili syntetyczną krew no i krwiożercze bestie stały się częścią społeczeństwa. W "Pamiętnikach..." o wampirach wie tylko parę osób tworzących tzw. radę założycieli. Potem oczywiście dowiaduje się więcej ludzi, głównie z otoczenia Eleny.

Znaczącą różnicą jest tempo akcji i wątków. Nie ukrywam, że oglądałem tylko pierwszy sezon każdego z serialii. Moim zdanie wygrywają "Pamiętniki...". Wątków jest dosyć dużo, ale i wmiarę szybko się wyjaśniają. Nie mamy tu powtórki z "Lostów" gdzie nawet przy czwartym sezonie do końca nie wiedziałem ocb. Dzieje się ogólnie dużo. Czasem zdarzą się przerwy na miłosne dramaty Eleny i jej wampirka, ale da sie to przeżyć.

Natomiast "True Blood" ciągnie się jak ursus. Nuda. Polecało mi ten serial wielu. Nie wiem czy lepszych nie widzieli, czy taka przeciętność jest dla nich fajna...nie mnie oceniać. Wątek główny ni chuja ciekawy nie jest. Serial ratuje postać geja-dilera.

Podsumowując walkę zdecydowanie wygrywają "Pamiętniki Wampirów". Teraz zacząłem sezon drugi i robi się całkiem ciekawie. Właśnie akcja głównie sprawia, że "Czysta krew" przegrywa. Fabułe rzecz jasna też ma gorszą, ale to właśnie prowadzenie akcji jest największym plusem na korzyść "Pamiętników...".

Tyle. Postów do grudnia duzo nie bedzie. Piszemy prace licencjackie z Klepą więc dajcie Nam spokój, ok?

Yo.                                                                                            B-BoB!

b, co ty kurwa oglądasz ? biedactwo, mogę Ci polecić kilka zapewne lepszych tytulów ;x. sam post ma swoje zabawne momenty ( piłeś?, lód), dobry wrzut. tak,tak; dlatego nie siekamy wpisów z odpowiednią częstotliwością bo piszemy pracę,.ahaam, tak naprawdę to nie chcę mi się, post mógłby być codziennie, blau!. - KdoeLdoPedoA


oglądam co mi się podoba, man ;] - B
ale wampiry? przecież "zdałeś" już panią Ł,;> - K