czwartek, 19 kwietnia 2012

"I am the one who told george bush that he could be a president".


Dope D.O.D. - Branded (2011)
Ci chorzy pół-ludzie, pół-nie wiadomo co, nie uznają żadnych świętości, nie stosują półśrodków, nie biorą jeńców, strzelają do dzieci i niewiast. Przed takimi typami jak oni, ostrzegały Nas matki. Twoja młodsza siostra po spotkaniu z Holendrami już nigdy nie byłaby tą samą, niewinną dziewczynką. Co by nie pisać o Dope D.O.D., idealnie wstrzelili się ze swoją definicją hardkorowego, podsyconego dubstepem, hip-hopu. Dmuchnęli w żagle statku, wodowanego w 2009 przez Foreign Beggars za pomocą „United Colours Of Beggattron”, z tym,że załadowali na pokład treści typowo nadające się na horror. I widać/słychać , że zrobili to skutecznie, docenieni przez Korn, i Limp Bizkit przed którymi grali supporty.


Sprawa jest prosta. „Branded” to nazwa planety na której Dopey Rotten, Jay Reaper, Skitz Vicious postanowili umieścić dużo wszelakiej maści okropieństw – a Twoje ciało znalezione w wannie pełnej krwi na tyłach jakiegoś dziwnego domostwa zaliczałoby się do najlżejszego – oraz sporo nielegalnych tematów. Bo partycypujemy tu np. w pięknej balladzie, odzie do narkotyków - „Candy Flipping” (oj jakże przewrotny tytuł), co ciekawe, numer należy do jednego z najgładszych na płycie, a gitarka nadaje tym prawie 4 minutom lekkiego vibe`u. Reszta już nie prezentuje się tak lekko i śmiało możemy wrzucić większość tracków stąd do szufladki tytułowanej: instant pożoga, rozpierdol, armagedon, rebelia.


Każdy z tej trójki barbarzyńców prezentuje się solidnie jeżeli chodzi o mordowanie bitu. Co prawda nie osiągają mistrzostwa w sztuce, ale razem tworzą zgrany kolektyw, dobrze naoliwioną maszynę. Jednak trzeba sobie zdać sprawę, że już solowo nie kopałoby to tak tyłków. Z drugiej zaś strony jeżeli nie wypada się blado przy Seanie Pracie (tak, Piiii z Heltah Skeltah), ba, dorównuje się mu poziomem tak jak ma to miejsce w tracku „Psychosis”, to świadczy to o jakiejś skali talentu reprezentantów Groningen. Poza tym wersy: "I am the one who told george bush that he could be a president", prezentują zarówno pomysłowość jak i uświadamiają Nas w wielkości pojebania ludzi spod pomarańczowej bandery.

Last, but not least, na koniec pozwoliłem sobie zostawić fundament sukcesu „Branded”, za którym kryje się niejaki Peter Songolo. Pozostający w cieniu swoich bardziej charakterystycznych kolegów , a prościej rzecz ujmując, producent praktycznie zawsze startuje zza pleców MC choćby ten cechował się wyrazistością kisielu, przygotował sporą dawkę kopiących tyłki melodii. Często przywodzą na myśl najlepsze fragmenty wspomnianego „UcoBBeggarsów czy słynne, osławione „Contact”, niewątpliwy plus bez jakichkolwiek podejrzeń o kopiowanie. Songolo pokręcił gałkami swojego automatu; zgotował serię cięć tępą piłą produkując numery zachęcające do rozkurwienia czekogolwiek, kogokolwiek. Więc jeśli czeka Cię ciężki dzień przeprawy przez „ocean” kontaktów z idiotami to „Branded” wydaje się być idealną dawką wspomagania w tym trudnym czasie.



                      sir Klepsky.

niedziela, 1 kwietnia 2012

The Dreamer/The Believer.

Wstępnie kilka zdań na wolno w temacie LP, a dalej mały dyskurs pomiędzy mną a Kacprem:

Common krążkiem The Dreamer The Believer zdecydował się porzucić postawę zaangażowanego, inteligentnego artysty,  przykładnego człowieka, wzorca dla młodych adeptów miejskiej dżungli, na rzecz chłopaka bawiącego się życiem, w tym groźnego faceta , który ma niejeden sposób jak wypatroszyć wack mc`s. Dla ultrasów poczynań Commona powyższa cenzurka płyty jest dyskredytująca, bo Ci przyzwyczajeni do ciepłych, bogatych w miłość numerów niechętnie przyswoją storytellingowe "Raw" czy "Sweet" z liniami pokroju "How Can I say this?/ Fuck it, i`m the greatest." Swoją droga niemiłosiernie prosta, ale jakże imponująca gdy wjeżdża nią Common na bicior.

Mimo, iż Common spłycił liryki w porównaniu do poprzednich wydawnictw to nie ma siły by odczepić stały element nagrań autora "Like Water For Chocolate". Potwierdzeniem niech będą ciepłe "love i lost", pogodne "blue sky" albo "the believer" z udziałem Johna Legenda. Zachodzi tu umiejętne balansowanie pomiędzy jurnymi przechwałkami, dostatnią, elitarną zabawą w gronie najbliższych przyjaciół, a historiami o większym bagażu pozytywnych emocji... 


Kacper
a jak ci siadła płyta commona
Klepa
jeszcze nie sluchalem
ale z singli to ghetto dreams i the raw
Kacper
kozacki jest na maxa
jest taki muzyczny idealny
Klepa
mowisz?
Kacper


bardzo dojrzały
Klepa
sprawdze na pewno na dniach to sie podziele
opinia
ale slyszalem rozne skrajne
Kacper
ja juz 3dzien męcze
Klepa
Ty mowisz,ze mega, ktos tam,ze raczej slabo
Kacper
tez myslalem
ze oprocz ghetto dreams nic
ale
wiesz
za tym 7 razem to juz
Klepa
no, to juz kiedys wrzucalem na tablice 
to kozak
+ jeszcze 2/3 single, to wszystko co slyszalem
Kacper
7 razy płyta
robi swoje
tak samo o pariasach myslalem i czytalem ze gówno
ale niektóre po prostu
idealnie mi siadają
Klepa
postaram sie napisac cos o tym
bo ponoc ta plyta jest lzejsza niz pozostale commona
Kacper
o wiele
moim zdaniem
Klepa
ale o nawijeczke tu sie nie boję raczej
Kacper
nie
chodzi
o nawijke
Klepa
to jak wlasnie w tym singlu leci blue sky, albo w the raw - o to chodzi !
Kacper
styl tekstów ten sam i on jest troche dla mnie uciążliwy, a raczej był, cięższy, ale w połączeniu z tak świetna kompozycja szok.
poza tym sa
na płycie mocniejsze momenty
gdzie on z buta wjezdza
a są lajtowe z użyciem pianina wolniejsze


gdzies mniej wiecej 48 sekunda
mocne wejscie
i mocna nawijka
Klepa
no to wydaje sie,ze Common nie zawiodl
Kacper
duża szerokość płyty
Klepa
mainstream na najwyzszym poziomie
Kacper
rozpiętość
a do tego ma fajną okładkę
Klepa
no to bede to nakurwiał
juz mi cala recenzje zalatwiles
przepisze rozmowe z fejsa
i tyle ;]


***
Dziś, mądrzejszy o kilkanaście przesłuchań, zgadzam się z:

- duża rozpiętość/szerokość płyty;
- fajna okładka;

i w sumie to tyle. Poza "Raw", "Sweet", "Ghetto Dreams" i "Blue Sky" nie będę tu wracał. Reszta już kiedyś była, choćby na eleganckim "Finding Forever" z 2007. 


          sir Klepa
          hejtuj.