niedziela, 6 listopada 2011

Evidence - Cats&Dogs (Rhymesayers, 2011)

Zaskoczył mnie nowy Ev tym, że mnie... nie zaskoczył. Dlaczego? By odpowiedzieć odniosę się do pierwszego solo Perretty - "The Weatherman". Wydany dwa tysiące siedem lat po narodzinach Chrystusa album, był niezwykle odważnym eksperymentem, krokiem naprzód w rozwoju truskuli, ortodoksi kiwali głowami słysząc takie "mr.slow flow", a mi samemu zajęło trochę czasu by skumać jazdy producentów: alchemista czy sid roamsówBiorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, album wciąż brzmi kozacko, oryginalnie i nadal aktualnie, starzeje się jak wino, polecam!. 

Bystry czytelnik(a przecież odwiedzają nas tylko tacy) już wie gdzie tkwi problem "Cats&Dogs". Nie spodziewajmy się odkyrwania Ameryki, bliżej tu do rdzennego hip-hopu niż do lotów na księżyc. Oczywiście nie sugeruję, że to źle wysmażyć solidny kawałek klasycznego grania, tym bardziej w czasach gdy dużo osób nieudolnie próbuje latać na marsa bez odpowiednich zabawek i warsztatu, za wysokie progi Panowie!. I tym bardziej gdy dostajemy takie petardy jak "It Wasn`t Me", "I Don`t Need Love", Premierowskie "You"  (pod rząd!) oraz popisowy numer Sid Roamsów "Late For The Sky" z gościnnym udziałem Slug`a i Aseop Rock`a. Bez wątpienia najlepsze momenty kotów i psów.

Jeśli można przyczepić się do braku nowych rozwiązań, to nie sposób "mieć coś" do samego Evidenca. To on jest głównym bohaterem tego koncept alumu, rządzi i dzieli, dzieli i rządzi czy cos czy coś. Każda biegła w temacie rapgłowa doskonale zdaje sobie sprawę z lirycznych skillsów Mr.Slow Flow. "Cats&Dogs", podobnie jak "The Weatherman" dostarcza nam spory bagaż smacznych tekstów.

Dla fanów - a w Polsce ten sympatyczny kalifornijczyk ma ich naprawdę sporo - pozycja obowiązkowa, reszcie polecam numery wymienione w tekście. Evidence na kempie z djem Babu zatrzymującym winyl plecami (dziś nazwalibyśmy to momentem epicki, wtedy sikałem ze szczęścia) ? Hmmm... Dobry pomysł.


ps. pokocham osobę, która zafunduje mi nową fife lub battlefielda? nie ważne, brzydka, głupia, bez nosa, pokocham!. ba, nawet pozwolę zagrać... raz.

pa. 

Klepowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz