poniedziałek, 7 marca 2011

O O.S.T.R.ym słów parę...

W zeszłym tygodniu Naszą płytą tygodnia było "Jazz, Dwa, Trzy" O.S.T.R.a, postanowiłem więc napisać krótki felieton na temat jego osoby. Zapraszam.

Adam Ostrowski (tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko) to zdecydowanie najpopularniejszy raper nad Wisłą. Świadczy o tym przede wszystkim sprzedaż jego płyt. Każdy, kolejny krążek jest co najmniej "złoty". W erze internetu wynik ten jest naprawdę imponujący. O ich poziomie napiszę trochę później, teraz skupie się na słuchaczach, bo OSTRY w przeciwieństwie do Peji, Tedego czy Gurala ma dużo większe spektrum rozpoznawalności (nie wiem czy to mądre zdanie, ale niech zostanie).




Ok, więc...słuchaczy OeSTeeRa podzieliłem na trzy następujące grupy:

1) Oczytani i mniej oczytani studenci słuchający rapu
2) Wczuci i mniej wczuci "ulicznicy" (sory za nazwę, ale innej nie umiem wymyślić, więc noł ofens)
3) fani muzyki alternatywnej i muzyki w ogóle.

Ludzie znajdujący się w pierwszej grupie zapewne najbardziej cenią sobie "środkowe" dzieła Ostrego, czyli płyty, które wyszły w latach 2003 - 2007. Chodzi głównie o "Jazz w wolnych chwilach" (2003), "Jazzurekcje" (2004), "POE" (2005), "7" (2006) i "Hollyłódź" (2007). Osobiście sam bym wstawił swoją skromną osobę do tejże grupy. "JWCH" uwielbiam, "Jazzurekcje" kocham, "POE" jaram się w opór, "7" to w ogóle hołdy oddaje, a "Hollyłódź" było dla mnie ostatnią zajebistą płytą OSTRa. Potem już nie było ani nowatorsko, ani oryginalnie, zostały tylko piękne produkcje (wiadomo, że z wyjątkami).

Grupa numer dwa to moim zdaniem ludzie wielbiący drugą, solową płytę Adasia, czyli "Tabasco" (2002). Mnie to zupełnie nie dziwi. Osadzona w bardziej hardcorowych i ulicznych klimatach, a do tego zawierająca grono klasyków takich jak: "Ja i mój lolo", "Tabasco", "Grzech za grzech" no i przede wszystkim "Kochana Polsko", czyli numer,który zapewnił Ostremu dużo szerszą rozpoznawalność. Ja tam "Tabasco" bardzo lubię, ale i tak wolę jego późniejsze dokonania.

Ostatnia grupa to słuchacze, którzy łykają od O.S.T.R.a praktycznie wszystko. Myślę, że bardziej przekonują ich jego najnowsze płyty. Ja w nich osobiście nic zajebistego nie widzę. To nie są płyty złe, ale brak w nich klimatu, który czuć było na wcześniejszych produkcjach. Lirycznie już kompletnie mnie nie przekonują. Najbardziej obroniło się chyba "OCB".

B-BoB woli Ostrego zdecydowanie w roli producenta. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. Jego bity to poziom absolutnie światowy. Fajnie by było gdyby tak wydał płytę producencką z czołówką rodzimej sceny. Byłoby to coś innego i dźwiękowo na bank by wyszło. Na Beat Brothers (OSTR + The Returners) czekam strasznie,  jednak wątpie, że się doczekam. Cóź, pożyjemy zobaczymy.

Na koniec chcę podziękować Adamowi za niesamowite płyty, które dały mi mnóstwo frajdy i dobrej muzyki. O nim na pewno nie zapomnimy.

Pozdro!                                                                        B-BoB.

Jazz W Wolnych Chwilach!!! Ja nie czekam na projekt z returnersami bo mnie momentami nudzą. - klepz.           

1 komentarz:

  1. "Potem już nie było ani nowatorsko, ani oryginalnie, zostały tylko piękne produkcje..." what????????

    Hmmm drogi Autorze Recenzji...Zacznijmy od tego, że niestety SPORA dawka subiektywizmu rzuca się w oczy po przeczytaniu tej recenzji.Jest to, moim skromnym zdaniem, błąd, ponieważ rzutuje to na ostateczną ocenę tej produkcji.Wiadomo, że jest to prywatny blog, gdzie autor może pisać co mu się tylko podoba, ale minimalna dawka obiektywizmu byłaby wskazana.

    Co do O.S.T.R-ego, to zarzuca się mu wtórność w tekstach.Ok,czasem można odnieść takie wrażenie, ale zauważmy, że każda płyta jest inna i porusza różne kwestie dotyczące życia i ludzi, ich przyzwyczajeniach do życia w lenistwie, skąpstwie, przepychu, snobstwie, zazdrości i władzy, o zdemoralizowanej młodzieży, ciemnych stronach Internetu.Zakres tematów jest spory, a przy tym uzupełnia je niesamowity styl i flow Adama.Niewielu jest artystów, którzy tak sprawnie,z nienaganną dykcją,posługują się językiem ojczystym-jego modulacją, akcentacją i artykulacją.

    Co do warstwy muzycznej to pełna zgoda, bo to światowa klasa "bitmejkingu".

    Warto zauważyć również fakt,iż każda kolejna płyta może poszczycić się oryginalnym wydaniem(np.komiks, gra planszowa i oczywiście hidden cd's itp).

    Ważne jest, żeby nie oceniać kolejnych płyt OSTRego przez pryzmat tych dawnych(to tak jakby kolejne produkcje Nas'a porównywać tylko do Illmatica), bo nie ma w tym żadnego sensu.Podobnie jak nastawienie, że kolejna płyta również będzie wtórna...

    OdpowiedzUsuń