O Euro luźnych słów kilka… by CPT Douglas
Panem et Circenses
Chleba i igrzysk (łac. panem et circenses) – okrzyk
autorstwa starorzymskiego poety Juwenalisa, który wznosiło rzymskie pospólstwo,
domagając się pożywienia i rozrywek.
Postulaty te były realizowane, między innymi poprzez
igrzyska gladiatorów, podczas których rzucano w tłum monety, czy organizowanie
publicznych uczt dla tysięcy osób. Bywało też, że rozdawano chleb, zboże czy
pieniądze pojedynczym osobom. To karykatura potrzeb, odnosi się do potrzeb gawiedzi:
pełne brzuchy i coś do zajęcia samych siebie
Trajan (autor myśli: Lud rzymski można utrzymać w spokoju
tylko rozdawnictwem zboża i igrzyskami)
To tyle z cioci Wikipedii.
Jak jest z tym Euro ?
Impreza stulecia. Impreza stulecia, która nie do końca
została i zostanie wykorzystana i skonsumowana. Jasna sprawa, że Polska to kraj
bardzo mocno opóźniony w wielu aspektach, będący wiele lat za Zachodem. Zarówno
w kwestii szeroko pojętego poziomu i jakość życia, jak i mentalność.
Euro to była szansa, aby wykonać cywilizacyjny krok do
przodu, po wielu latach „radzieckiego hamulca”, który tłumił rozwój i plądrował
nasz kraj do ostatnich kropel. Niewątpliwie wiele inwestycji zostało
poczynionych (skończone lub w trakcie), ale mam wrażenie, że MOŻNA BYŁO dokonać
ZNACZNIE WIĘCEJ, znacznie.
Dlaczego tego nie dokonano?
Problem jest oczywiście złożony, wielowymiarowy, a ja mogę
tylko przedstawić swoje przemyślenia i szereg wątpliwości. Oczywiście jest to tylko moje zdanie, zapewne wiele osób nie zgodzi się z nim...
Główną przyczynę upatruję w … polskim niedbalstwie, braku
kompetencji i pójściem na łatwiznę. Nie twierdzę, że to jest nasza przywara
narodowa, ale jest bardzo blisko. Mnóstwo spraw załatwianych jest w pośpiechu,
na ostatnią chwilę czy po omacku. Nie dba się w ogóle o jakość wykonania (
przykład: słynne schody na Narodowym czy pękające autostrady ). Wynika to, w
głównej mierze z faktu, iż politycy(w ogóle!) nie liczą się z naszymi,
publicznymi pieniędzmi. Mamy grubo przepłacone stadiony (do których dopłacimy),
horrendalnie drogie autostrady, na których pobierane są nie małe opłaty za
przejazd etc.
Ktoś powie: ok, ale
przez tyle lat nasze stadiony straszyły kibiców, w dodatku były niebezpieczne.
To prawda, ale zastanowić należy się czy stadiony są nam
absolutnie potrzebne do życia, a przede wszystkim, czy nie można było ich
wybudować taniej? Taniej nie zawsze znaczy gorzej. Odsyłam tylko do obiektu
Schalke 04 Gelsenkirchen, który pochłonął mniej pieniędzy, a jest dużo bardziej
funkcjonalny od naszych „nowoczesnych” obiektów.
Ostatnio znajomy zapytał mnie czy
będę kibicować kadrze Smudy. Otóż nie, nie będę. Bo to dla mnie nie jest
reprezentacja Polski, tylko kadra PZPNu. Wydaje się wam, że mówię zbyt populistyczne?
Ok. A nie przeszkadza Wam, że niejaki Obraniak nie zna ŻADNEGO słowa w języku polskim?
Że otrzymanie polskiego paszportu, to dla piłkarza bułka z masłem? Mnie to
przeszkadza. Fakt, że kogoś dziadek 100 lat temu pił kawę w Warszawie na wycieczce,
to nie znaczy, że od razu ma on dostać obywatelstwo. Przykład Niemiec nie jest
trafny, gdyż zostali wychowani i wykształceni w tamtym kraju, mówią PŁYNNIE po
niemiecku, wyrośli w tamtej kulturze. Nie chce mi się przytaczać słów Eugena
Polanskiego, który jeszcze rok temu nie chciał grać w kadrze i kibicował kadrze
Niemiec. Oczywiście nie miał szans na zaistnienie w niej, więc wybrał Polskę. Haniebne
jest łamanie reguł, by dogonić lepszych - skracanie sobie trasy maratonu czy
zażywanie dopingu. Również przyznawanie obywatelstwa zawodnikom, którzy są za
słabi na swoje macierzyste reprezentacje. Nie dostrzegacie hipokryzji?
„Eugen Polanski otrzymał powołanie TYLKO dlatego, że jest Niemcem i
łaskawie powiedział: "no dobra, skoro macie Euro, to jednak mogę
zagrać". Gdyby był Polakiem, kimś, kogo znamy od lat, to by się Smuda
nawet na jego temat nie zająknął - ewentualnie by go naobrażał. A że to
Niemiec, to od razu został zgarnięty. Kiedyś mówiło się, że Polak w Niemczech
musi być dwa razy lepszy, żeby grać. Teraz doszło do komicznego odwrócenia ról
- Niemiec nie musi być lepszy od Polaka, żeby grać w... reprezentacji Polski.”
*
„Rok temu mówił - streszczając wywiady z nim - że Polacy mogą mu
naskoczyć. Teraz mówi: - Przydam się! Jest rok do Euro 2012! Mogę pomóc!” *
Takie mamy czasy, że w kadrze nie
obowiązuje już język narodowy, tylko angielski, francuski czy niemiecki. Dziennikarze
chwalą Obraniaka za to, że wyczytał z kartki kilka polskich słów.
Oczywiście, ze dzisiejszy świat
został pozbawiony granic. Migracja ludności następuje każdego dnia, ale nie
powinniśmy zapominać o pewnych wartościach i zasadach, którymi winno się
kierować. Istnieją pewne nietykalne kwestie, które nie można przeliczać na
pieniądze czy ewentualny sukces. Czym się różni danie łapówki pieniężnej, która
ma umożliwić osiągnięcie dobrego wyniku, od rozdawania paszportu? Zagrasz u
nas, załatwimy ci paszport i wszystkie formalności. Wszystko po to, aby
osiągnąć odpowiedni wynik sportowy. Czy to jest najważniejsze? Gdzie są teraz
Roger i Olisadebe? Zwietrzyli (cynicznie, choć ktoś ich namówił oczywiście)
swoje szanse na wypromowanie się, zagrali na wielkim turnieju i … ślad po nich
zaginął…
Zgodnie z przypuszczeniami,
irracjonalne euroszaleństwo na dobre ogarnęło Polskę. Nie pamiętamy o
poprzednich klęskach, a nasze ego sięga zenitu. Nie potrafimy analitycznie
podejść do tematu i wyciszyć emocje. Rozumiem fakt, że dla niektórych mecz
kadry to wielkie wydarzenie, ale trochę pokory jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
W naszym kraju jest to niestety nierealne. Jak zwykle popadamy ze skrajności w
skrajność. Obym był marnym prorokiem, ale po Euro również tak będzie.
Jak będę odbierał mecze PZPNu?
Zupełnie bez emocji, na chłodno. Nawet jeśli wygrają turniej, to nie zmienię
swojego postrzegania… Chciałbym, bardzo chciałbym kibicować Lewandowskiemu czy
Szczęsnemu, ale PZPN, SMUDA, politycy i (pseudo)znawcy piłkarscy( choćby Monika
Olejnik czy J.Kuźniar), wystarczająco mi polsko-ukraińską imprezę zohydzili i
zniechęcili mnie do niej. Dzięki bardzo…
Musisz kibicować, bo inaczej nie jesteś
patriotą!
Poważnie? Z tego co wiem, to Polska nie jest (jeszcze) Koreą
Płn., gdzie trzeba myśleć i działać zgodnie z wizją partii rządzącej. W kraju
trwa zryw patriotyczny. Propaganda sukcesu wylewa się zewsząd- w mediach lub na
ulicy. Dla wielu osób wyznacznikiem patriotyzmu jest to, czy ktoś umieści sobie
flagę w samochodowej szybie/wycieraczce czy nie. Instaluje tą flagę narodową,
kupioną w Tesco za 9.99 PLN( po promocji razem z jabłkami), i już jest
przygotowany do kibicowania. Jeszcze tylko kilka przyśpiewek typu: „Polska
Biało-Czerwoni” czy też hasło „Wszyscy Jesteśmy Reprezentacją Narodową”. Miara patriotyzmu wypełniona po brzegi. Dla
świętego spokoju.
Premier przed Euro 2012 zwołał specjalną naradę z redaktorami
naczelnymi największych mediów. Na spotkaniu ustalono, że na pewne rzeczy
dziennikarze muszą przymknąć oko, że w tych dniach naprawdę ważna jest jedność
i maskowanie niedociągnięć. Że krytyka krytyką, kompromitacje kompromitacjami,
ale na zewnątrz musimy się prezentować kryształowo.
Ja dziękuję za takie przymykanie
oka. Wolę brudną, czasem brutalną prawdę…Cieszmy się imprezą sportową, ale bądźmy szczerzy i nie dajmy się zwariować.
el Capitano
* zaczerpnięte z weszło.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz