niedziela, 17 czerwca 2012

Podsumowanie, grupa A.


Jak na razie, po ponad tygodniu zmagań, mamy powody do zadowolenia w kwestii czysto sportowej (o dziwo!), a także organizacyjnej (o dziwo!); no może poza paroma wyjątkami o których nie chcę mi się, a nawet nie warto wspominać. Skupmy się na piłce nożnej bo to teraz jest najistotniejsze.  

Historia się powtarza, tym razem z „lekko” zmienionym scenariuszem, ale jednak. Ostatecznie rezultat jaki jest każdy wie – odpadamy z turnieju już w fazie grupowej, podobnie jak 4 lata temu w Austrii i Szwajcarii, 6 w Niemczech i 10 w Korei i Japonii. Trudno wymagać sukcesów jeżeli na 270 minut potrafimy dobrze grać w piłkę połowę z tego czasu. Bo o ile mecz z Rosją był najbliższy ideałowi, to 2 połowę z Grecją oraz z Czechami powinniśmy jak najszybciej wymazać z pamięci. Chociaż wydaje się, że rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby zapamiętanie tych przespanych 90 minut i wyciągnięcie wniosków z trudnej lekcji. No właśnie, analizujemy już od kilku dobrych lat występy kadry na najważniejszych eventach, a efekty są naprawdę nikłe. „Mecz o wszystko” nie w drugim, a w ostatnim spotkaniu to zdecydowanie za mało biorąc pod uwagę kilku naprawdę zdolnych reprezentantów i poziom rywali. Życzyć sobie łatwiejszą grupę na EURO 2012 byłoby zbrodnią. Przyjmując za postęp tak małe kroki spodziewajmy się półfinałów po naszych wnukach. Wygląda na to ,że w tym samym czasie musi się urodzić dwóch Lewandowskich, Błaszczykowskich i innych Piszczków, żeby to miało ręce i nogi. Ale przecież da się! Mecz ze Sborną był tego przykładem…

Rosjanom, zwłaszcza po inauguracji z Naszymi południowymi sąsiadami, prognozowano co najmniej półfinał. Wydawali się monolitem, dobrze naoliwioną maszyną, szybką i zabójczo skuteczną. Na pewno byli i są najsilniejszą drużyną w grupie A, mimo,że tabela przedstawia inny obraz sytuacji. Papier papierem, ale Arshawinovi i spółce starczyło sił do 70. minuty z Polską. Dzagoev wystrzelał naboje w zbliżonym czasie. Aczkolwiek to Rosjanie bardziej niż my mogą pluć sobie w brodę, gdyż w każdym starciu byli drużyną lepszą. Cieszy fakt, że na ich tle wypadliśmy zdecydowanie najsolidniej.

Oj Ci bracia Czesi to taki pocieszny naród. Dostają lanie 4-1, zresztą po nie najgorszym meczu, by koniec końców wyjść z pierwszego miejsca w grupie. Umówmy się, ćwierćfinał to max. dla nich w Polsce i na Ukrainie. Chociaż z drugiej strony głupio ferować wynik z tą ich nieprzewidywalnością. Dodając do układanki element niespodzianki, bardzo we współczesnej piłce powszechny, kto wie co Czesi jeszcze zaprezentują na tym turnieju.

Grecy nie pokazali nic ponad to z czego byśmy ich nie znali czyli topór niesie się dalej. Piłka nudna, wolna, wyczekiwanie na przeciwnika, cwaniactwo (akurat to darze w kopanej), rzygi. Uważam, że to najsłabsza drużyna turnieju i tak jak jeden z dziadków leśnych określił grę Irlandii jako „archaiczna piłka z lat 60tych” (z czym się nie zgadzam), tak samo wspomniane zdanie trafnie opisuje próby kopania w piłkę przez Grecję. Turniej stracił trochę w kwestiach piłkarskich na awansie Grecji, ale o to powinniśmy mieć pretensję do Rosji, a także do Naszej kadry. Cóż, życzę sromotnej porażki bo to chociaż trzeba mieć styl, a nie udawać, że się gra, druga Portugalia tu się nie powtórzy!.

W kontakcie.
Klepkowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz