Jak na razie, po ponad tygodniu zmagań, mamy
powody do zadowolenia w kwestii czysto sportowej (o dziwo!), a także
organizacyjnej (o dziwo!); no może poza paroma wyjątkami o których nie chcę mi
się, a nawet nie warto wspominać. Skupmy się na piłce nożnej bo to teraz jest
najistotniejsze.
Historia się powtarza, tym razem z „lekko” zmienionym
scenariuszem, ale jednak. Ostatecznie rezultat jaki jest każdy wie – odpadamy z
turnieju już w fazie grupowej, podobnie jak 4 lata temu w Austrii i Szwajcarii,
6 w Niemczech i 10 w Korei i Japonii. Trudno wymagać sukcesów jeżeli na 270
minut potrafimy dobrze grać w piłkę połowę z tego czasu. Bo o ile mecz z Rosją
był najbliższy ideałowi, to 2 połowę z Grecją oraz z Czechami powinniśmy jak najszybciej
wymazać z pamięci. Chociaż wydaje się, że rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby
zapamiętanie tych przespanych 90 minut i wyciągnięcie wniosków z trudnej
lekcji. No właśnie, analizujemy już od kilku dobrych lat występy kadry na
najważniejszych eventach, a efekty są naprawdę nikłe. „Mecz o wszystko” nie w
drugim, a w ostatnim spotkaniu to zdecydowanie za mało biorąc pod uwagę kilku naprawdę
zdolnych reprezentantów i poziom rywali. Życzyć sobie łatwiejszą grupę na EURO
2012 byłoby zbrodnią. Przyjmując za postęp tak małe kroki spodziewajmy się półfinałów po
naszych wnukach. Wygląda na to ,że w tym samym czasie musi się urodzić dwóch
Lewandowskich, Błaszczykowskich i innych Piszczków, żeby to miało ręce i nogi.
Ale przecież da się! Mecz ze Sborną był tego przykładem…
Rosjanom, zwłaszcza po inauguracji z Naszymi południowymi
sąsiadami, prognozowano co najmniej półfinał. Wydawali się monolitem, dobrze
naoliwioną maszyną, szybką i zabójczo skuteczną. Na pewno byli i są
najsilniejszą drużyną w grupie A, mimo,że tabela przedstawia inny obraz
sytuacji. Papier papierem, ale Arshawinovi i spółce starczyło sił do 70. minuty
z Polską. Dzagoev wystrzelał naboje w zbliżonym czasie. Aczkolwiek to Rosjanie
bardziej niż my mogą pluć sobie w brodę, gdyż w każdym starciu byli drużyną
lepszą. Cieszy fakt, że na ich tle wypadliśmy zdecydowanie najsolidniej.
Oj Ci bracia Czesi to taki pocieszny naród. Dostają lanie
4-1, zresztą po nie najgorszym meczu, by koniec końców wyjść z pierwszego
miejsca w grupie. Umówmy się, ćwierćfinał to max. dla nich w Polsce i na
Ukrainie. Chociaż z drugiej strony głupio ferować wynik z tą ich nieprzewidywalnością.
Dodając do układanki element niespodzianki, bardzo we współczesnej piłce
powszechny, kto wie co Czesi jeszcze zaprezentują na tym turnieju.
Grecy nie pokazali nic ponad to z czego byśmy ich nie
znali czyli topór niesie się dalej. Piłka nudna, wolna, wyczekiwanie na
przeciwnika, cwaniactwo (akurat to darze w kopanej), rzygi. Uważam, że to
najsłabsza drużyna turnieju i tak jak jeden z dziadków leśnych określił grę
Irlandii jako „archaiczna piłka z lat 60tych” (z czym się nie zgadzam), tak
samo wspomniane zdanie trafnie opisuje próby kopania w piłkę przez Grecję.
Turniej stracił trochę w kwestiach piłkarskich na awansie Grecji, ale o to
powinniśmy mieć pretensję do Rosji, a także do Naszej kadry. Cóż, życzę
sromotnej porażki bo to chociaż trzeba mieć styl, a nie udawać, że się gra,
druga Portugalia tu się nie powtórzy!.
W kontakcie.
Klepkowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz