"Jeżeli chcecie mnie poznać, obejrzyjcie film Glen lub Glenda (ang. Glen
or Glenda). To ja, to niewątpliwie moja historia. Ale moją dumą i radością jest
„Plan dziewięć z kosmosu”. Użyliśmy w nim dekli od kół Cadillaca jako
latających talerzy."(Ed Wood)
Nie wiem czy widzieliście film
Woody’ego Allena pt.” Koniec z Hollywood”? Tam główny bohater- mocno stetryczały
reżyser, który „jedzie” na swoim nazwisku- dostaje ostatnią szansę od losu. Ma
wyreżyserować film. Wszystko wygląda wspaniale dopóki…ów mistrz kadru nie traci
(czasowo) wzroku. Wycofać się oczywiście nie ma zamiaru, choć momentami zdaje
się wykazywać początki paranoi, a wszelkie niedoskonałości związane z brakiem
wzrokowej percepcji czy z normalnym funkcjonowaniem, umiejętnie ukrywa przed światem.
Ostatecznie film w Hollywood okazuje się klapą. Natomiast zyskuję ogromne
uznanie w Europie…
Cofnijmy się kilkadziesiąt lat
wstecz. Nasz dzisiejszy bohater już za życia został okrzyknięty najgorszym
reżyserem wszech czasów, który w dodatku ma czelność stąpać po ziemskim
padole. Jak wiemy już od najmłodszych
lat, życie bywa bardzo przewrotne i lubi płatać różnorodne scenariusze. „Najgorszy
reżyser” został doceniony dopiero wiele lat po śmierci, a w niektórych kręgach jest
wręcz ubóstwiany. Miłośnicy kiczu oraz
filmowej tandety czcili Wooda.
Absolutny król filmowej szmiry,
który zdumiewał swoją postawą, osobowością i zachowaniem nawet swoich bliskich.
Trzeba uczciwie przyznać, że Ed nie zawsze przejawiał POSTAWĘ osoby zdrowej umysłowo,
a to w dużej mierze miało swój oddźwięk w jego twórczości. To, że lubował nosić
sweterki z angory czy przebierać się za replikę blondwłosej gospodyni domowej,
to tylko dodawało smaczku jego legendzie…
Zastanówmy się przez chwilę,
który „artysta” w dzisiejszym świecie, świecie wymagającym dbałości o wizerunek
i salonową kindersztubę, otwarcie głosiłby, że lubi ubierać czasami damskie
ciuchy? Taki był Ed Wood…
Nawet pies policyjny nie
wywąchałby w filmach Wooda dobrych dialogów ( jeśli, w ogóle w filmach Wooda
istniały, a wypełzające słowa z ust interlokutorów można nazwać dialogami),
prawidłowego montażu czy aktorstwa. Nie odnajdziemy również scenariusza z
prawdziwego zdarzenia. Fabuła często była wymyślana na poczekaniu. Prowizoryczna,
kartonowa scenografia. Aktorzy przypadkowi(poza stałą ekipą), dosłownie z
ulicy, a o dublach naturalnie Wood słyszał tylko, gdy ktoś grał w brydża. To
był właśnie żywioł Wooda. Powód jego wszelakich niepowodzeń, ale również
późniejszej chluby.
Wood zebrał wokół siebie małą
grupę gwiazd, których sława już dawno przygasła. Najsłynniejszy był Bela Lugosi
aktor, którego kreacja stała się pierwowzorem wampira we współczesnej kulturze
masowej. Jednak potem horrory straciły na popularności. Lugosi popadł w
alkoholizm oraz uzależnił się od morfiny.
Ed Wood nie wiedział i nie
potrafił robić filmów, tak jak jego idol Orson Wells, ale nadrabiał to
szczerością i kompletnie "niegwiazdorskim" stylem bycia oraz
niezwykłą pasją, którą śmiało można przypisać małemu dziecku bawiącemu się
zabawkami.
Mimo przeciwności losu, braku
talentu oraz przy minimalnych środkach, Wood kochał to, co robił. Kiedy następowała
„Akcja!” i kamera poszła w ruch, Wood przenosił się do świata pełnego fantazji,
do świata lepszego i przepełnionego pasją. Wszelkie problemy i mankamenty
zanikały…
W roku 1994 Tim Burton nakręcił
biograficzny film Ed Wood, w którym opisał historię powstania trzech filmów
Wooda: Glen lub Glenda, Narzeczona potwora oraz Plan 9. W postać najgorszego
filmowca wszech czasów wcielił się Johnny Depp, a Lugosi był grany przez Martina
Landau (otrzymał za tę rolę Oscara).
Cóż, nikt nie rozgrzeje lepiej w
zimną noc, niż najgorszy reżyser wszechczasów. W „Glen czy Glenda”, Wood wciela
się w mężczyznę, który ukrywa przed swoją żoną słabość do kobiecej garderoby.
Oryginalna, odważna jak na lata 50. I zlepiona z dwóch nowelek fabuła. Bela
Lugosi w jednej z ostatnich ról, bajdurzący na ekranie nieskończone bzdury i ukradzione
z archiwum ujęcia błyskawic, które dają w efekcie jeden z najbardziej
zadziwiających filmów, jakie kiedykolwiek powstały.
ps1. nie jest prawdą, że używał dekli jako latających talerzy w
zdjęciach do filmu „Plan 9 z przestrzeni kosmicznej”. W rzeczywistości użyto
tanich zabawkowych modeli dla dzieci. Wood wymyślił tę historię o deklach, bo
dobrze brzmiała w czasie wywiadów.
ps2. Z ciekawostek prasowych można wyczytać, że Wood poszukiwał
niekiedy inwestorów dla swoich produkcji w bardzo egzotycznych kręgach.
Produkcja Planu 9 została w sporej części sfinansowana z pieniędzy kościoła
baptystów. Poglądy religijne inwestorów zmusiły Wooda do ochrzczenia całej
ekipy. Wood początkowo chciał nadać filmowi tytuł Rabusie grobów z przestrzeni
kosmicznej (ang. Grave Robbers from Outer Space), ostateczna wersja została
narzucona przez przedstawicieli kościoła. Wood uznał potem podobne zmiany za
przyczynę komercyjnej klęski jego filmu.
ps3. W USA zarejestrowany jest Kościół Edwarda Wooda, który
nawiązuje do filmów oraz życia Edward Wooda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz