wtorek, 18 stycznia 2011

Upadek muzyki w Polsce - dzwonek roku i reszta.

Jakiś czas temu latałem sobie po kanałach telewizyjnych i odkryłem, że w moim skromnym pakiecie cyfrowego Polsatu posiadam niezwykły mjuzik czanel - VIVA. Akurat leciał program o jakże nowoczesnej nazwie "Top 10 PL", w którym jak łatwo się domyśleć, śmigały "najlepsze" polskie utwory. Oczywiście nie spodziewałem się żadnych petard w tym strasznym zestawieniu, jednak to co zobaczyłem przerosło moje wyobrażenia, trwale osiadając na psychice spowodowało stany lękowe i lekką psychozę.

Spośród tych 10 pozycji jakie znalazły się  na liście znałem tylko jeden - Hi-Fi Bandę z ich zajefajnym numerem i klipem pt. "Kontroluję Majka". Reszta wiadomo była nie porozumieniem, ale najbardziej zszokowało mnie miejsce pierwsze. Zespół "Peweks" i ich kawałek "Dziunia". Jak tragiczne to jest tego  opisać słowami się nie da. Jak jesteście twardzi to sami sobie posłuchajcie. TUTAJ MACIE LINK, ALE WBIJACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jak widać sukces Jędkierowego "Monopolu" przyniósł Nam obraz nędzy i rozpaczy. Oby tylko tego typu utworów było mniej...w co szczerze wątpie.

Teraz spójrzcie na tytuł posta. Pojawiają się w nim dwa słowa: "dzwonek roku" . Jeżeli myślicie, że sam to wymyśliłem by nadać ostrości temuż tekstowi to jesteście w dużym błędzie. Taka kategoria istnieje naprawdę! Jak nie wierzycie wbijcie sobie TUTAJ. Jeżeli ja będąc artystą znalazłbym się w gronie nominowanych do "Cyfrowego kocura, czyli dzwonka roku" przewróciłbym się i nie wstał. Zabawne są zespoły nominowane do tejże kategorii: pro-produecent Robert M, Pewex ze swoim hitem z dupy "Dziunia", Kalwi i Remi to wiadomo (oni głównie chyba zajmują się produkcją dzwonków) i uwaga "21 Allstars"(!) z przebojem "powinnaś być ze mną". Być może Mesiwo wypuści jakiś filmik, w którym powie jak fatalnie czuje się z faktem bycia współnominowanym, w kategorii "Cyfrowy kocur". Dobra zostawmy to, a Mes niech sobie głowy tym nie zawraca i płyte robi. Ja myślałem, że w erze blutufów i innych irdów nikt już nie ściąga dzwonków tzw. "hitowych" i po prostu sam sobie dobiera jakiś ulubiony kawałek by mu grał jak ktoś dzwoni.   Być może pokolenie MTV woli pójść na łatwiznę i sięgnąć po coś "trendy" by mieć fejm w gimnazjum plus 20. Straszne...

Żeby nie było, że tylko marudzę, na koniec parę miłych słów o naszej polskiej kinematografii. Wśród szajsu jaki znajdziecie w kinach (za niedługo walentynki...już się boję), telewizorach lub po prostu w necie czasem zdarzą się perełki, które naprawdę warto zobaczyć. Wiadomo, łykam wszystko Smarzowskiego ("Wesele", "Dom Zły", "Brzydula"), ale raczej trzymam się daleko od polskich filmów. Szczególnie sensacyjnych i romantycznych. Aż tu nagle pojawia się "ZERO" z plejadą zajebistych aktorów, wielowątkową fabułą i całkiem niezłym scenariuszem. Na ekranie nie zobaczymy Karolaka, Damięckiego, Adamczyka, Żebrowskiego, czy innych turbo-gwiazd. Jest za to niezniszczalny i jedyny w swoim rodzaju Marian Dziędziel (aka. Wojnar), który mrugnięciem oka zamyka japy tym plastikowym pajacom z TVNu. Poza nim świetne role zagrali Kosiński, Bluszcz czy Robert Więckiewicz. Reszta wiadomo też się spisała. TUTAJ SOBIE WEJDŹCIE JAK CHCECIE ZDOBYĆ WIĘCEJ INFO O TYM FILMIE. Polecam głównie z trzech względów: gra aktorska, klimat i realizacja. Myślałem, że ciężko będzie zrobić u nas w kraju film w wielowątkową i wciągającą fabułą. A tu masz, jest. Współczesne problemy i demony ukryte za każdym rogiem wielkiej metropolii do zobaczenia w filmie "ZERO" w reżyserii Pawła Borowskiego.

Tym miłym akcentem kończę tegoż posta. Komentujcie, udostępniajcie albo zgłoście nadużycie. I pamiętajcie: kupując bilet na pieprzoną komedyjkę romantyczną nakręcacie ten cholerny przemysł, w którym siedzą ciągle ci sami ludzie, a w filmach grają te same twarze. Weźcie dziewczynę w walentynki na flaszke albo wino. Zabierzcie ją do restauracji albo pograjcie razem w WORLD OF WARCRAFT (możesz jej sprawić jakiegoś sexi itemka ;). Zróbcie cokolwiek tylko nie idźcie do cholernego kina, chyba, że jest premiera nowego filmu Smarzowskiego. "Chuj Ci w Walentynki" - jak nawijał klasyk.


P.S. OBOK MACIE       OŚWIADCZENIE I APEL   MESA DOTYCZĄCY UPADKU KULTURY W  POLSCE. Film już długi czas wala się po sieci, ale Ci co  nie znają niech zobaczą.  

Zapraszam do komentowania postów oraz brania udziału w dyskusji, która rozpoczęła się po poście eMCe Maćka. TUTAJ LINK. Bez wątpienia Maciuś przygotuje dla Was kolejne mocne teksty. Także nie bądźcie frajerami, bądźcie zorientowani! Tymczasem bawcie sie!



                                                                                                        
                                                                                    B - BoB 
                                                            

5 komentarzy:

  1. szef i cesarz Klepa18 stycznia 2011 17:05

    Ty, a oświeć mnie, dlaczego na mtv mówi się jeszcze "stacja muzyczna" ? hoho

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem Mesa za inteligentniejszą osobę. A tu szasta takim banałami ubarwiając je dodatkowo licznymi kurwami. Może intencje dobre, za to temat i forma przekazu pozostawiają wiele do życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. klephustler kleps19 stycznia 2011 18:45

    po pierwsze: wyrwane z kontekstu, po drugie: banały, banałami, o ile mnie pamięć nie myli to stary wywiad przed jakimś koncertem, po trzecie: kurwy zaczynają sie od łepkowskiej, czyli słusznie, po czwarte: mes jak i stasiak byli podpici,.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak widać banał, banałem, a ludzie dalej myślą, że jak pójdą do kina na głupią komedię to jest wszystko ok, pomęczą się niecałe dwie godziny by za rok zrobić to samo.

    OdpowiedzUsuń
  5. niektórych one na prawde śmieszą i wzruszają, np. moją siostre.

    OdpowiedzUsuń