Polecają: Two Smoking Barrels, Twoja Mama i Twój Tata, Pielgrzymi Bani Crew, Barbra Streisand, Zero-Siedem or die - B-Bob, KlepMasterKleps, eMCe Maciek.
wtorek, 28 grudnia 2010
Pielgrzymi Bani w trasie!.
My, Pielgrzymi Bani lecimy na banialuki do naszych ludzi w oazie zwanej krk. Będziemy kolędować do bólu i zapewne popłyniemy jak weneckie gondole. Poniżej plakat by b-bob. Stay melange.
czwartek, 23 grudnia 2010
Crappy Christmas
Yo. Pisze ten tekst na małym kacu dlatego możecie wyczuć trochę zrzędliwości w moich słowach.
Chciałem poruszyć temat o którym wszyscy mówią w zasadzie od listopada a mianowicie święta Bożego Narodzenia.
Jak mawiał klasyk "Boga nie ma hulaj dusza". Święta obchodzi ponad 98 procent Polaków, choć znaczna ich część to niewierzący. Chrześcijanie nie mogąc się pozbyć święta pogańskiego z ludzkiej mentalności ustanowili swoje święto w tym samymczasie. Ale nie mam zamiaru przedstawiać genezy Bożego Narodzenia, lecz raczej skupię się na tym, dlaczego te święta mnie tak frustrują.
Po pierwsze - masa powtórek w telewizji (nie licząc Kevina, który jest już pewną tradycją reszty nie mam zamiaru oglądać). Po drugie całe to durne składanie sobie życzeń?
Po co to komu? Życzysz komuś wesołych świąt, a później masz go cały rok nie powiem gdzie. Dodatkowo zapychasz mu skrzynkę odbiorczą w telefonie tym spamem. Po trzecie - szał zakupów. Idąc do sklepu na małe codzienne zakupy musisz przedzierać się przez stado moherowych beretów, które jeszcze kilka lat temu protestowały przeciwko budowie hiper i super marketów, a teraz są ich stałymi bywalcami. Pcha się taka babcia Władzia z wózkiem na Ciebie by kupić 15 chlebów dla siebie bo przecież sklepy przez święta są zamknięte i może z głodu umrzeć ;/ A później po trzygodzinnym maratonie w supermarkecie wchodzi zmęczona do autobusu i liczy, że się jej miejsce ustąpi. A jak nie ustąpisz to pcha się na Ciebie z żywymi karpiami męczonymi w foliowych reklamówkach. Po czwarte - prezenty - prawie zawsze nietrafione. Ale żeby nie było, że jestem taki marudny widzę też plusy tego okresu, a mianowicie Sylwester. 3 dni chlania wszystkiego co popadnie z Klepą i B-Boy'em... Tak więc życzę wam niezapomnianych wspomnień przy kielonie...
eMCe Maciek
najlepszy prezent to hajs, zawsze trafiony. plus świąt to także żarcie, a życzenia rzeczywiście są zbędne - zdrowia nie dodadzą, portfela nie wypełnią.
klep (mikołaja) master (nie) kleps (ma)
poniedziałek, 20 grudnia 2010
Siema.
Gościnnie piszę tu felieton jako znawca wszystkiego oraz Nitschego. Jaram się Evą Mendes, swoim hip-hopem, rock and rollem i jestem rozpoznawalny pod pseudonimem MC Maciek. Moje teksty, które latają jak rządowe samoloty będą przede wszystkim o polityce ale dobrego brzmienia gitarowego na pewno nie zabraknie. Trzeba w końcu pokazać, że świat nie tylko hip hopem stoi. Pewnie słyszeliście o Julianie Assangu, a jeśli nie słyszeliście to czym prędzej wchodźcie na stworzony przez niego portal Wikileaks, ponieważ jest o czym poczytać ( i tak pewnie nie będzie działać bo wujek sam ciągle drapie go swoimi pazurkami). Nie fascynuję się najmocniej tymi faktami, które ten portal przedstawił, bo w większości nadają się one do "Życia na gorąco", a niżeli do "Gazety Wyborczej", ale sam strach i bezskuteczne próby ukarania przez Stany wyżej wspomnianej postaci mi się podobają. Tamtejszy rząd nastraszył już m.in. Vise, Mastercarda, Paypal'a i Bank of America skutecznie blokując dopływ gotówki dla Wikileaks. Riposta hakerów sympatyzujących z Assangem była natychmiastowa o czym można było się przekonać z min rzeczników tych instytucji, którzy twierdzili, że maja tylko "drobne problemy" z elektroniczną odnogą swoich przedsiebiorstw. Ja też od dzis likwiduje moje sześciocyfrowekonto w Bank of Amerika i przenoszę je do PKO BP. Nara.
P.s. Pozdro od Agenta Tomka.
eMCe Maciek
środa, 1 grudnia 2010
niedziela, 7 listopada 2010
roth boys in the building tonight
yo moi drodzy fani na całym świecie,wróciłem właśnie z mauritiusu, wracam do gry poniżej.enjoy.
asher roth - asleep in the bread aisle (2009)
krążek ashera dymam jakoś od czasu gdy kończyło się lato, przechodząc w smutną jesień, a ta praktycznie już w zimę.. dlaczego na tak długi okres "asleep in the bread aisle" przykuło uwagę moich uszu ? ash mimo,ze jest białasem to dysponuje kozackim flow, miło akcentuje, dobiera produkcje na których odnajduje się w 100% (ucho synu!), nie sposób chłopakowi odmówić naturalności - tematyka utworów po których porusza się roth jest jakże bliska nam, białym chłopcom i białym siostrom ze środkowej europy. bo wiesz, studia, a w wypadku autora albumu koledż blau, świetne singlowe "i love college" traktujące właśnie o studiowaniu i o wszystkim tym z czym wiąże się chodzenie na uczelnie; melanż itp...dalej numery np. o kulaniu się samochodem, inhalowaniu joystickow, naparzaniu na konsoli (i`m xbox live bitch!), choć jestem zobowiązany nadmienić,że są tu momenty bardziej rozkminkowe typu "as i em",w którym asz mówi,że eminem był dla niego inspiracją, ale jest sobą i nie chce być do niego porównywany czy spokojne "his dream". chciałbym też poinformować, że uwielbiam perkusję od don cannona w wyprodukowanym przez niego "la di da" i w "sour patch kids" - tracku złożonego przez jak to się odmienia,ekhm...: orena yoel`a ?(wtf, egzotycznie to brzmi), który to jest odpowiedzialny za 90% "asleep in the bread aisle"
na przestrzeni całego LP pan mc operuje prostymi (w tym wypadku to tylko i wyłącznie zaleta) ale jakże trafnymi liniami: "so fill up my cup, let's get fucked up", "I can't tell you what I learned from school but/ i could tell you a story or two, um/ yeah, of course I learned some rules/ like don't pass out with your shoes on", "...And no rules, I'm only 22/I need to watch football and hang with a crew/but if you don't get mad when I get fat/cuz all I do is eat drink smoke weed and rap". nic wielkiego ? ale do chuja właśnie takich wersów często brakuje w rapsach zza oceanu bo przecież nie każdy mc to gangster. i cytując pewnego genialnego pijaka: "Prostota to sekret najgłębszych objawień, pisarstwa, malarstwa, każdej czynności. Życie jest doniosłe w swojej prostocie." (jeśli znasz autora tych słów to powiedzmy,że czeka Cię nagroda,ha)..
C e s a r z K l e p i u s z I
sobota, 6 listopada 2010
Czysta Krew vs, Pamiętniki Wampirów
Siewka ziomy i ziomalki! Jako, że znalazłem trochę wolnego czasu postanowiłem napisać pewien tekścik, w którym to porównam dwa modne ostatnio seriale pełne modnych ostatnio wampirów, które wcale takie straszne nie są jak się wszystkim wydawało.
Jakże ważna dla Naszej światowej kinematografii saga "Zmierzch" wywołała falę produkcji o wampirach. Tyle, że wcześniej kojarzone ze śmierciom demony stały się dobrymi duszami pragnącymi miłości śmiertelniczek. Nie inaczej jest w serialach "Czysta krew" i "Pamiętniki Wampirów". Zacznijmy więc od podobieństw.
W obu serialach mamy główne bohaterki. Obie są irytujące i to wokół nich wszystko się kręci. Obie także zostały obiektem westchnień wampirów i w obu przypadkach ich związki są skazane na niepowodzenie. W "Czystej krwi" ("true blood" w oryginale) postacią główną jest nijaka Sookie Stackhouse grana przez nijaką Anne Paquin (na filmwebie pisze, że w x-memach występowała). Mieszka ona sobie na jakiejś prowincji i pracuje jako kelnerka w barze do, którego chodzą wszyscy mieszkający tam gdzie ona. Poza tym potrafi czytać w myślach, ale nie uważam by było to znaczące. Przecież każdy to potrafi. Dajmy przykład mojej dziewczyny jak przychodzę do domu. Pierwszy tekst: "piłeś!". Kurwa, powiem Wam, że jasnowidz na chacie to nic miłego.
W "Pamiętnikach Wampirów" (sami se przetłumaczcie) zaszczytem będzie poznanie Eleny (Nina Dobrev). Ładna laseczka, ale jak to bywa przejmuje się wszystkimi na około, każdemu by pomogła, ale jak ją o loda poprosisz pewnie odmówi. Wszystkie takie są. Dobra do rzeczy. Elenka mieszka w Mystic Falls gdzie chodzi grzecznie do szkoły. Nadprzyrodzonych mocy nie posiada, aczkolwiek mimo, że tego nie chce, ciągle wszyscy się o Nią martwią. Niech i tak zostanie. W końcu straciło rodziców w wypadku samochodowym. Elena ma brata emo, który ładnie mnie wkurza, no ale co pan zrobisz jak pan nic nie zrobisz.
Ok, dość pieprzenia , jedziemy dalej. Każda z wyżej wymienionych zakochuje się w wampirze. W "Czystej krwi" jest to Bill Compton, w "Pamiętnikach..." zaś Stefan Salvatore. Obaj są piękni, silni, mądrzy i...nie żywią się ludźmi. Wypijają elegancko krew zwierząt bądź inne "syntetyki". Może to właśnie przez ich humanitaryzm tak na nich laski lecą?
W pojedynku Bill vs Stefan jak dla mnie wygrywa ten drugi. Niby obaj są gburowaci i poważni to jednak wolę wampira z "Pamiętników...". Może przez swojego mrocznego brata Damona, który jest jego kompletnym przeciwieństwem? Zły, cwany i szemrany - taką prostą rymowanką najłatwiej określić drugiego brata Salvatore. Niegdyś obaj kochali kobietę. Ona zaś wampirem się okazała. Braci pokąsała i w demony pozamieniała! To główny powód ich obustronnej niechęci. Zresztą zobaczycie to się przekonacie.
Ok, przejdźmy w końcu do kwestii różnic. Seriale dzieli przede wszystkim uniwersum w jakim historie mają miejsce. W "Czystej krwi" wampiry ujawniają się światu. Japończycy wymyślili syntetyczną krew no i krwiożercze bestie stały się częścią społeczeństwa. W "Pamiętnikach..." o wampirach wie tylko parę osób tworzących tzw. radę założycieli. Potem oczywiście dowiaduje się więcej ludzi, głównie z otoczenia Eleny.
Znaczącą różnicą jest tempo akcji i wątków. Nie ukrywam, że oglądałem tylko pierwszy sezon każdego z serialii. Moim zdanie wygrywają "Pamiętniki...". Wątków jest dosyć dużo, ale i wmiarę szybko się wyjaśniają. Nie mamy tu powtórki z "Lostów" gdzie nawet przy czwartym sezonie do końca nie wiedziałem ocb. Dzieje się ogólnie dużo. Czasem zdarzą się przerwy na miłosne dramaty Eleny i jej wampirka, ale da sie to przeżyć.
Natomiast "True Blood" ciągnie się jak ursus. Nuda. Polecało mi ten serial wielu. Nie wiem czy lepszych nie widzieli, czy taka przeciętność jest dla nich fajna...nie mnie oceniać. Wątek główny ni chuja ciekawy nie jest. Serial ratuje postać geja-dilera.
Podsumowując walkę zdecydowanie wygrywają "Pamiętniki Wampirów". Teraz zacząłem sezon drugi i robi się całkiem ciekawie. Właśnie akcja głównie sprawia, że "Czysta krew" przegrywa. Fabułe rzecz jasna też ma gorszą, ale to właśnie prowadzenie akcji jest największym plusem na korzyść "Pamiętników...".
Tyle. Postów do grudnia duzo nie bedzie. Piszemy prace licencjackie z Klepą więc dajcie Nam spokój, ok?
Yo. B-BoB!
b, co ty kurwa oglądasz ? biedactwo, mogę Ci polecić kilka zapewne lepszych tytulów ;x. sam post ma swoje zabawne momenty ( piłeś?, lód), dobry wrzut. tak,tak; dlatego nie siekamy wpisów z odpowiednią częstotliwością bo piszemy pracę,.ahaam, tak naprawdę to nie chcę mi się, post mógłby być codziennie, blau!. - KdoeLdoPedoA
oglądam co mi się podoba, man ;] - B
ale wampiry? przecież "zdałeś" już panią Ł,;> - K
oglądam co mi się podoba, man ;] - B
ale wampiry? przecież "zdałeś" już panią Ł,;> - K
wtorek, 12 października 2010
Pezet & Małolat - Dziś w moim mieście [2010]
Yo, yo, yo wita Was redaktor Bobek, który wrócił niedawno z jakże ważnego dla Naszej kultury Krakowa. To właśnie z tego miasta wywodzą się legendy polskiej sceny hip-hop. Mowa oczywiście o nieśmiertelnej FIRMIE oraz (straight form New Huta) 3Y. Ale dziś nie o nich ani o ich mieście, które nie chce być stolicą, a właśnie o stolycy (specjalnie tak napisałem), a dokładniej pisać będę o najnowszym albumie Pezeta i Małolata.
Nie przypadkowo wspomniałem o Krakowie. To głównie dzięki niemu powstał ten tekst. Wracając do Rybnika miałem dużo czasu aby wsłuchać się w projekt braci Kaplińskich o jakże miejskim tytule "Dziś w moim mieście". Jak warszawiakom udała się ta płyta? Zapraszam do czytania buce!
"Dziś w moim mieście" to 13 kawałków utrzymanych w mocno elektronicznym klimacie. Adeptom starej szkoły raczej się nie spodoba, ale fanom eksperymentów w rapie już na pewno. W Naszym pięknym kraju dużo ostatnio powstaje projektów na syntetycznych bitach. Mnie żaden nie powalił, być może dlatego, że pod takie produkcje trzeba władać naprawdę niezłym flow. Szczególnie gdy kawałki są dużo szybsze niż "standardowe" 95 bpm.
No i tutaj jest dobrze. Bo i Pezet i Małolat technicznie są bardzo mocni. Szczególny progres poczynił ten drugi. Chłopaki radzą sobie na każdym bicie, jaki usłyszymy na albumie, na poziomie bardzo dobrym (zajebiste zdanie). Niestety nie wszyscy zaproszeni na płytę goście poradzili sobie z produkcjami. Najłatwiej miał Małpa, który leci na bicie utrzymanym w normalnym tempie. VNM chyba zbytnio przechwalał się swoim amerykańskim flow ponieważ w konfrontacji z "Braćmi K" wypada zdecydowanie gorzej. Tak średniawo pojechali też członkowie Molesty. Dostali coś crunko-podobne i na dobre im to nie wyszło. Diox problemu nie miał. Ok.
Lirycznie "Dziś w moim mieście" nie jest pozycją szczególnie wybitną. Trochę tu bragga, trochę storytellingów , a i rozpamiętywanie starych czasów też znajdziemy. Wydaje mi się, że ta płyta raczej nie jest nastawiona na treść, a a na sposób nawijania. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale ortodoksi mogą pokiwać nosem.
Co do bitów to, jak na początku wspomniałem, są elektroniczne. Nie znajdziemy tu funku czy jazzu. Dużo za to padów i syntezatorów. Brzmienie nie do końca mi leży, ale płyta ma swój klimat. Na pewno lepsze to niż nowy truskul Palucha.
No i jakby to podsumować? Powiem tak: warto sprawdzić bo jest to jakiś powiew świeżości w polskim rapie. Czy to dobrze czy źle, że raperzy idą w taką stronę nie mi oceniać. Ja sobie posłuchałem, parę kawałków mi siadło, ale całości chyba więcej nie ugoszczę na głośnikach. Moja nota to 6/10.
..::|B-BoB|::..
Nie przypadkowo wspomniałem o Krakowie. To głównie dzięki niemu powstał ten tekst. Wracając do Rybnika miałem dużo czasu aby wsłuchać się w projekt braci Kaplińskich o jakże miejskim tytule "Dziś w moim mieście". Jak warszawiakom udała się ta płyta? Zapraszam do czytania buce!
"Dziś w moim mieście" to 13 kawałków utrzymanych w mocno elektronicznym klimacie. Adeptom starej szkoły raczej się nie spodoba, ale fanom eksperymentów w rapie już na pewno. W Naszym pięknym kraju dużo ostatnio powstaje projektów na syntetycznych bitach. Mnie żaden nie powalił, być może dlatego, że pod takie produkcje trzeba władać naprawdę niezłym flow. Szczególnie gdy kawałki są dużo szybsze niż "standardowe" 95 bpm.
No i tutaj jest dobrze. Bo i Pezet i Małolat technicznie są bardzo mocni. Szczególny progres poczynił ten drugi. Chłopaki radzą sobie na każdym bicie, jaki usłyszymy na albumie, na poziomie bardzo dobrym (zajebiste zdanie). Niestety nie wszyscy zaproszeni na płytę goście poradzili sobie z produkcjami. Najłatwiej miał Małpa, który leci na bicie utrzymanym w normalnym tempie. VNM chyba zbytnio przechwalał się swoim amerykańskim flow ponieważ w konfrontacji z "Braćmi K" wypada zdecydowanie gorzej. Tak średniawo pojechali też członkowie Molesty. Dostali coś crunko-podobne i na dobre im to nie wyszło. Diox problemu nie miał. Ok.
Lirycznie "Dziś w moim mieście" nie jest pozycją szczególnie wybitną. Trochę tu bragga, trochę storytellingów , a i rozpamiętywanie starych czasów też znajdziemy. Wydaje mi się, że ta płyta raczej nie jest nastawiona na treść, a a na sposób nawijania. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale ortodoksi mogą pokiwać nosem.
Co do bitów to, jak na początku wspomniałem, są elektroniczne. Nie znajdziemy tu funku czy jazzu. Dużo za to padów i syntezatorów. Brzmienie nie do końca mi leży, ale płyta ma swój klimat. Na pewno lepsze to niż nowy truskul Palucha.
No i jakby to podsumować? Powiem tak: warto sprawdzić bo jest to jakiś powiew świeżości w polskim rapie. Czy to dobrze czy źle, że raperzy idą w taką stronę nie mi oceniać. Ja sobie posłuchałem, parę kawałków mi siadło, ale całości chyba więcej nie ugoszczę na głośnikach. Moja nota to 6/10.
..::|B-BoB|::..
sobota, 2 października 2010
Ortega przypomina o "Lavoramie"
I to kurwa jak! Od premiery "Lavoramy" minął ponad rok. Świetni goście z równie świetnymi zwrotkami, chilloutowy klimat i genialna produkcja sprawiły, że album został świetnie przyjęty przez krytyków i słuchaczy. Ja osobiście jarałem się tym gównem naprawdę długi czas. Zresztą nie raz do niego wracałem i nie raz pewnie wrócę.
Patr00 i Piter kończą działalność Ortegi. Żegnają Nas 15-minutowym teledyskiem, w którym zobaczymy mini-klipy numerów, które można było posłuchać na "Lavoramie". Pojawiają się m.in. Mielzki, Proceente, OSTR, Spinache, Finker i Reno. Naprawdę dobre wspomnienia mam z tą płytą. Aż żal uszy ściska, że to koniec. Jednak takie pożegnania mogę mieć co dziennie. Fajnie, że chłopaki szanują swoich odbiorców. Ja ich osobiście szanuję bardzo za to co zrobili. Wielkie 5 i czekamy na nowe projekty (Patr00/Mielzki!).
Cóż "to historia".
B-BoB.
ps. a to dlatego chciałeś bym wbił na bloga jak rozmawialiśmy przez tele!, no,no pomysł ze zmianą programów mocny, mielzky jest kotem łamie mi serce gdy patrze, jessi też jest,nie zapominajmy.. na stylu się chłopaki wożą,15 minutowy pokaz mody, dobrze się ogląda. technika składania klipów przez sixteenpads jest świeża nie od dziś.(fullcap ny i śmigam!), lubię to!..ogólnie cukier dla ortegi zawsze... sprawdzałeś pezia z małolatem? - twój szef klepa
Jarają mnie w chuj okulary Spinacza. Ogólnie stylówe ma chłopak ładną. A co do Pezia z bratem to na myspace odsłuchiwałem i mi nie podsiadło. Na razie nie będę próbował tego sprawdzać :P - B-BoB aka Klepa Pisze Dla Mnie.
wtorek, 28 września 2010
Vienio "ETOS 2010" [Recenzja]
Jakiś czas temu ukazała się debiutanca płyta jednego z pionierów Naszego polskiego podwórka hip-hopowego, czyli Vienia. Na scenie, członek Molesty Ewenement, gości ponad dekadę, ale dopiero teraz wydał swoje solo. Jak wyszedł mu ten projekt? Zapraszam do lektury leniuchy!
Na stracie zacznę od tego, że kompletnie nie czekałem na ten album. Vienio nigdy mnie nie zachwycał tekstami, ani flow też jakimś potężnym nie dysponuje, dlatego do jego solówki nastawiłem się raczej zachowawczo. I dobrze bo "Etos 2010" to niestety płyta bardzo słaba. Głównie przez gospodarza.
Tak naprawdę debiut Vienia mógłby posłużyć młodym raperom za instruktaż pt. "Jak nie rymować". To aż śmieszne, że człowiek będący tak długi czas na scenie potrafi swoim flow sprawić, że zdejmowałem słuchawki z uszu! Najlepszym przykładem jest numer "Inspiracje 2" gdzie warszawiak wywija ksywami i nazwami składów zza oceanu. Fatalne akcentowanie plus dziwne modulowanie głosu sprawiają, że ten kawałek jest asłuchalny. Zresztą to "modulowanie" występuje prawie w każdym numerze. Ciężko opisać jak źle to brzmi, więc najlepiej sprawdźcie sami. Ja bym to nazwał "jęczeniem".
Tekstowo "Etos" żadnych perełek nie dostarcza. Tematyka numerów jest różnorodna. Od grilla ("Grill i te sprawy") po wspomnienia początków firmy Respekt ("Respekt"). Niestety napór tzw. rymów częstochowskich i przeciąganie sylab sprawia, że przesłuchiwanie debiutu Vienia nie zaliczam do przyjemności. Na szczęście nie co rehabilitują goście.
Oczywiście nie wszyscy. Na plus na pewno Hades i Diox (Hi-FI Banda), choć ten drugi miał dużo lepsze momenty. Nie zapominajmy o Łonie, który zarapował w swoim stylu i dzięki temu uratował (za duże słowo, ale niech będzie) kawałek "Różnice", który bez niego byłby nijaki. Sobota średniawka, Kosi bardziej średnio, Focus i Rahim bez podjary i zostaje Grubson, który też wypadał dużo lepiej jako gość. Chociażby na "Totemie Leśnych Ludzi".
Zostaje nam jeszcze produkcja. Najogólniejszym stwierdzeniem będzie "niepowalająca". Najlepszy bit jak dla mnie to singlowe "Nowe bloki". Reszta jest jakaś taka bez duszy. Nie wciągnęła mnie w żadnym wypadku. Albumu też nie uratowała. LIPA.
Vienio wydaje się być sympatycznym gościem. Piszę tak na podstawie oglądanych bądź czytanych z nim wywiadów. Był jednym z twórców Naszej rodzimej sceny. Lecz niestety "Etos 2010" jest albumem bardzo, bardzo słabym. Przesłuchałem go max dwa razy. Naprawdę chciałem więcej, ale niestety nie potrafiłem. Od pierwszego numeru po intrze flow Vienia odrzuca. Do tego dochodzi zbyt mocne akcentowanie sylab, które męczy potwornie po paru kawałkach. Moja ocena to...3/10. I to głównie dzięki gościom.
B - B o B.
Na stracie zacznę od tego, że kompletnie nie czekałem na ten album. Vienio nigdy mnie nie zachwycał tekstami, ani flow też jakimś potężnym nie dysponuje, dlatego do jego solówki nastawiłem się raczej zachowawczo. I dobrze bo "Etos 2010" to niestety płyta bardzo słaba. Głównie przez gospodarza.
Tak naprawdę debiut Vienia mógłby posłużyć młodym raperom za instruktaż pt. "Jak nie rymować". To aż śmieszne, że człowiek będący tak długi czas na scenie potrafi swoim flow sprawić, że zdejmowałem słuchawki z uszu! Najlepszym przykładem jest numer "Inspiracje 2" gdzie warszawiak wywija ksywami i nazwami składów zza oceanu. Fatalne akcentowanie plus dziwne modulowanie głosu sprawiają, że ten kawałek jest asłuchalny. Zresztą to "modulowanie" występuje prawie w każdym numerze. Ciężko opisać jak źle to brzmi, więc najlepiej sprawdźcie sami. Ja bym to nazwał "jęczeniem".
Tekstowo "Etos" żadnych perełek nie dostarcza. Tematyka numerów jest różnorodna. Od grilla ("Grill i te sprawy") po wspomnienia początków firmy Respekt ("Respekt"). Niestety napór tzw. rymów częstochowskich i przeciąganie sylab sprawia, że przesłuchiwanie debiutu Vienia nie zaliczam do przyjemności. Na szczęście nie co rehabilitują goście.
Oczywiście nie wszyscy. Na plus na pewno Hades i Diox (Hi-FI Banda), choć ten drugi miał dużo lepsze momenty. Nie zapominajmy o Łonie, który zarapował w swoim stylu i dzięki temu uratował (za duże słowo, ale niech będzie) kawałek "Różnice", który bez niego byłby nijaki. Sobota średniawka, Kosi bardziej średnio, Focus i Rahim bez podjary i zostaje Grubson, który też wypadał dużo lepiej jako gość. Chociażby na "Totemie Leśnych Ludzi".
Zostaje nam jeszcze produkcja. Najogólniejszym stwierdzeniem będzie "niepowalająca". Najlepszy bit jak dla mnie to singlowe "Nowe bloki". Reszta jest jakaś taka bez duszy. Nie wciągnęła mnie w żadnym wypadku. Albumu też nie uratowała. LIPA.
Vienio wydaje się być sympatycznym gościem. Piszę tak na podstawie oglądanych bądź czytanych z nim wywiadów. Był jednym z twórców Naszej rodzimej sceny. Lecz niestety "Etos 2010" jest albumem bardzo, bardzo słabym. Przesłuchałem go max dwa razy. Naprawdę chciałem więcej, ale niestety nie potrafiłem. Od pierwszego numeru po intrze flow Vienia odrzuca. Do tego dochodzi zbyt mocne akcentowanie sylab, które męczy potwornie po paru kawałkach. Moja ocena to...3/10. I to głównie dzięki gościom.
B - B o B.
poniedziałek, 27 września 2010
Modern Family
Yo homies,
blog umarł, sprawy, rzeczy -nazwij to jak chcesz- się ogarnia, a ostatnią jest pisanie czegokolwiek w internetową przestrzeń. Kombinuje w różnych kierunkach, melanżuje, gram na konsoli i ostatnio zdarzyło mi się obejrzeć jeden z lepszych, zabawniejszych seriali dotychczas. Otóż rozchodzi się tu o Modern Family, paradokument (wygogluj termin jeśli nie kojarzysz) przedstawiający losy rodziny niejakich Pritchettów. Rodziny może kontrowersyjnej dla starszych pokoleń dla nas zapewne już nie, jednak dość oryginalnej i mega nowoczesnej (czego to się już nie widziało hoh).. Głową rodu jest aktor grający niegdyś legendarnego już al`a bundego (Ed O`Neill). Trudno jest nie doszukiwać się patrząc na jaya (głowa rodziny - przyp. redaktor) zachowań sprzedawcy butów lecz ciężko je znaleźć patrząc na dziadka hustlera, z kupą szmalu i wchuj urodziwą o wiele lat młodszą żoną, kolumbijką dodajmy,wow... Jay Pritchett posiada dwójkę dorosłych dzieci; syna geja, który wraz ze swoim partnerem życiowym cameronem adoptował wietnamską dziewczynkę. Zatrzymajmy się na chwilkę przy cameronie gdyż chłop miażdży konkretnie (sam do roli przekonałem się po paru odcinkach,no homo), a dowiesz się o tym siadając przed szkłem. Drugie z potomstwa pritchetta to ładna mamusia z trójką bardzo różnorodnych dzieciaków i najważniejsze,. ich ojcem jest jak dla mnie najzabawniejszy czyt. wkurwe śmieszny członek rodziny, panie i panowie: Phil Dunphy (ten w słuchawkach na obrazku powyżej)!!! wyjątkowość phila polega na tym,że jest dużym dzieckiem przez co zachowuje się głupio a co za tym idzie komicznie, stara się być dla swojego potomstwa "ziomkiem",rówieśnikiem; pragnie mówiącego robota itd... Familia pritchettów może nie odbiega aż tak dalece od standardów rodziny amerykańskiej, ale polskiej już na pewno tak. Cały serial niewiele ma wspólnego z polskim odpowiednikiem "licencja na wychowanie", właściwie to spierdolono strasznie fajny materiał zamiast pójść po bandzie. Zaletą na pewno jest długość pojedynczego odcinka, niewiele ponad 20 minut.
Cóż wpizde dużo naskrobałem, stanowczo za dużo i wiecie co?? ja rekomenduje więc to gówno nie może być złe. watch!!
ps. nowy sezon skins rusza jakoś teraz, c`nie ??
K l e p a
środa, 15 września 2010
Demo ProEvo 2011
Wiem, wiem, że głównie piszemy o rapie, ale dziś światło dzienne ujrzało demo Pro Evolution Soccer 2011, więc nie napisanie o tym byłoby grzechem. Premiera już za dwa tygodnie także fanom radzę zapoznać się z wersją demonstracyjną. Pograć możemy Barceloną (fe), Bayernem, Chivas Guadalajara, czy Internacional. Szkoda, że zrezygnowano z trybu online. Zagrać za to mozemy sobie ze sztuczną inteligencją i znajomym siedzącym obok Nas.
Wymagania gry nie są wygórowane. Prezentują się podobnie jak w dwóch pozostałych odsłonach. Oto i one:
System operacyjny: Microsft Windows XP SP3/Vista SP1/7 Procesor: Intel Pentium IV 2.4GHZ lub szybszyPamięć: 1 GB RAM, 8 GB miejsca na dysku
Karta graficzna: zgodna z DirectX 9.0c/128MB VRAM/Pixel Shader2.0(NVIDIA FX or ATI Radeon 9700 lub lepsza
Karta dźwiękowa: zgodna z DirectX 9.0c
Premiera sklepowa nowego ProEvo zaplanowana jest na 30 września, czyli już za dwa tygodnie. Pozostaje Nam tylko czekać.
Demo ściągniecie STĄD!
Wymagania gry nie są wygórowane. Prezentują się podobnie jak w dwóch pozostałych odsłonach. Oto i one:
System operacyjny: Microsft Windows XP SP3/Vista SP1/7 Procesor: Intel Pentium IV 2.4GHZ lub szybszyPamięć: 1 GB RAM, 8 GB miejsca na dysku
Karta graficzna: zgodna z DirectX 9.0c/128MB VRAM/Pixel Shader2.0(NVIDIA FX or ATI Radeon 9700 lub lepsza
Karta dźwiękowa: zgodna z DirectX 9.0c
Premiera sklepowa nowego ProEvo zaplanowana jest na 30 września, czyli już za dwa tygodnie. Pozostaje Nam tylko czekać.
Demo ściągniecie STĄD!
wtorek, 14 września 2010
Znów zamuła...
No niestety, ostatnio coś Nam się pisać nie chce. Zrozumcie: Klepa kupił sobie Xboxa, ja natomiast ogarnąłem kompa. Nadrabiam zaległości w grach, a do tego oglądam nie co seriali. Dziś napiszę o obu tych sprawach plus może też coś o rapie opowiem.
Zacznijmy od seriali. Na studiach mało zobaczyłem. Chyba tylko House'a i "Fringe". O tym pierwszym pewnie dużo wiecie. Nadchodzi sezon siódmy więc czekajcie. A jak lubicie klimaty a'la "Z Archiwum X" to polecam Frindża. TUTAJ macie opis bo mi się nie chce pisać.
Godny polecenia bankowo jest serial "Modern Family". Jaram się i Klepa również, więc nie ma kontrowersji. Fajni bohaterowie (Phil!), dużo zabawnych sytuacji, a wszystko to w formie paradokumentu. TUTAJ możecie obejrzeć całą pierwszą serię online. Gorąco polecam.
Obczaiłem też nijaki "True Blood". Ludzie mówili mi żebym sobie zobaczył, no i uczyniłem to. Średniawka. Jakoś wampiry, zombie i inne umarłe istoty nie jarają mnie tak bardzo jak innych. Ale warto sprawdzić.
Z gier pograłem w "Mafię 2". Świetny klimat, ładna grafika, muzyka i dobrze zrobieni bohaterowie. Trochę krótka, ale niestety teraz to normalne. Szkoda\ też, że nie ma żadnych misji pobocznych i mini-gierek, od których GTA IV było pełne. Jak macie dobrego kompa to i tak jest to pozycja obowiązkowa!
Rap, rap, rap. Nowości specjalnie nie słuchałem. Sprawdziłem "Trill O.G." Buna B, które jest całkiem ok, ale...no właśnie zawsze musi być jakieś ale. Nie podoba mi sie T-Pain i Young Jezzy. Dobór bitó tez mógłby być lepszy. Za dużo południa, za mało nowego jorku. Może i wybrzydzam, ale jak mam tego nie robić gdy najlepszy numer na płycie to "Let Em Know" wyprodukowany przez DJ'a Premiera. Bun na takich bitach sprawdza się znakomicie. Te "południowe" produkcje też nie są najgorsze. Chociażby takie "Right now". Ogólnie jak bym miał oceniać dałbym 7/10.
Zacznijmy od seriali. Na studiach mało zobaczyłem. Chyba tylko House'a i "Fringe". O tym pierwszym pewnie dużo wiecie. Nadchodzi sezon siódmy więc czekajcie. A jak lubicie klimaty a'la "Z Archiwum X" to polecam Frindża. TUTAJ macie opis bo mi się nie chce pisać.
Godny polecenia bankowo jest serial "Modern Family". Jaram się i Klepa również, więc nie ma kontrowersji. Fajni bohaterowie (Phil!), dużo zabawnych sytuacji, a wszystko to w formie paradokumentu. TUTAJ możecie obejrzeć całą pierwszą serię online. Gorąco polecam.
Obczaiłem też nijaki "True Blood". Ludzie mówili mi żebym sobie zobaczył, no i uczyniłem to. Średniawka. Jakoś wampiry, zombie i inne umarłe istoty nie jarają mnie tak bardzo jak innych. Ale warto sprawdzić.
Z gier pograłem w "Mafię 2". Świetny klimat, ładna grafika, muzyka i dobrze zrobieni bohaterowie. Trochę krótka, ale niestety teraz to normalne. Szkoda\ też, że nie ma żadnych misji pobocznych i mini-gierek, od których GTA IV było pełne. Jak macie dobrego kompa to i tak jest to pozycja obowiązkowa!
Rap, rap, rap. Nowości specjalnie nie słuchałem. Sprawdziłem "Trill O.G." Buna B, które jest całkiem ok, ale...no właśnie zawsze musi być jakieś ale. Nie podoba mi sie T-Pain i Young Jezzy. Dobór bitó tez mógłby być lepszy. Za dużo południa, za mało nowego jorku. Może i wybrzydzam, ale jak mam tego nie robić gdy najlepszy numer na płycie to "Let Em Know" wyprodukowany przez DJ'a Premiera. Bun na takich bitach sprawdza się znakomicie. Te "południowe" produkcje też nie są najgorsze. Chociażby takie "Right now". Ogólnie jak bym miał oceniać dałbym 7/10.
piątek, 27 sierpnia 2010
kemp memories
wspominałem o foreign beggars co nie ? wspominałem,że był roooozpierdol synku co nie ? patrz na klisze z yo!tube poniżej, a to tylko obrazki, słowa nie oddadzą mocy tegoż eventu blaaaaauuu!!
c.d.n.....
c.d.n.....
K l e p M a s t e r 1 0 T a b s ó w
czwartek, 26 sierpnia 2010
Relacja z kempa by Biii
Oj, szkoda, że te piękne parę dni w Hradec już minęły. Zalani wódką i opaleni słońcem robiliśmy głupoty, poznawaliśmy ludzi i słuchaliśmy najlepszego rapu. Widziałem Sean'a P <3 więc mogę już spokojnie umrzeć. Przejebane być takim hustlerem jak On. Poza tym Buchshot pokazał, że jego flow miażdży. Nawet Klepa się przekonał. Reszta Bootów też zajebiście (Rockness ma przejebany głoś!).
Z polskich koncertów to trudno mi wybrać najlepszy. Na Grubsonie nie byliśmy. Daniel był z Martą, a my poszliśmy na Mastę z Klepiuszem. Małpa ok, OSTRy ok, ale mógłby tego głosu przynajmniej na koncertach tak nie modulować. Pezeta to tylko chwile widziałem. Ha, ha z Peziem to akcja była nawet mała. W środę byliśmy na scenie AXE (mega impreza). Poszliśmy kupić piwo i spotykamy Pezeta jak liże jakąś dupe. Daniel mówi, że to chyba Pezet. Nagle ten się odwraca i coś po Nas jedzie. Nagle przychodzi jakiś typ i laska Pezeta do mnie: "to Chada!". Ja na to: "nie jaram się". I szybka riposta z jej strony: "To spierdalaj". Miła dziwczynka ;]
Najlepsze, że po swoim koncercie Pezet bujał się troche po terenie festwialu i my znowu do niego ryczymy: ELO PEZET. Ten podchodzi i mówi, ze jest zajebiście, że jesteśmy fajni i w ogóle supcio. Ach, co ten alkohol robi z ludźmi.
Co do reszty koncertów: mega zaskoczył mnie Chali2na. Naprawdę mistrzowsko zagrał. Brawa dla niego i jego zajebistego bandu! Foreign Beggars energia w chuj tyle, że mi jej barakowało. Danielowi też :P Talib średniawka. Jak na główną gwiazdę można było się więcej spodziewać. Niech idzie do Sean'a P i ten mu powie jak to jest wyjść i na scene i zrobić z tłumu sieczkę oklasków i wrzasków. Piiii 4 liFe!
Magia Kempa z roku na rok silniejsza. W przyszłym roku 10-lecie. Może Jay-Z wpadnie? Może Dre i Snoop? A może Pijane indeksy :D? Nie ważne kto ja i tak tam będę!
B-BoB the true Sean P fan!
Z polskich koncertów to trudno mi wybrać najlepszy. Na Grubsonie nie byliśmy. Daniel był z Martą, a my poszliśmy na Mastę z Klepiuszem. Małpa ok, OSTRy ok, ale mógłby tego głosu przynajmniej na koncertach tak nie modulować. Pezeta to tylko chwile widziałem. Ha, ha z Peziem to akcja była nawet mała. W środę byliśmy na scenie AXE (mega impreza). Poszliśmy kupić piwo i spotykamy Pezeta jak liże jakąś dupe. Daniel mówi, że to chyba Pezet. Nagle ten się odwraca i coś po Nas jedzie. Nagle przychodzi jakiś typ i laska Pezeta do mnie: "to Chada!". Ja na to: "nie jaram się". I szybka riposta z jej strony: "To spierdalaj". Miła dziwczynka ;]
Najlepsze, że po swoim koncercie Pezet bujał się troche po terenie festwialu i my znowu do niego ryczymy: ELO PEZET. Ten podchodzi i mówi, ze jest zajebiście, że jesteśmy fajni i w ogóle supcio. Ach, co ten alkohol robi z ludźmi.
Co do reszty koncertów: mega zaskoczył mnie Chali2na. Naprawdę mistrzowsko zagrał. Brawa dla niego i jego zajebistego bandu! Foreign Beggars energia w chuj tyle, że mi jej barakowało. Danielowi też :P Talib średniawka. Jak na główną gwiazdę można było się więcej spodziewać. Niech idzie do Sean'a P i ten mu powie jak to jest wyjść i na scene i zrobić z tłumu sieczkę oklasków i wrzasków. Piiii 4 liFe!
Magia Kempa z roku na rok silniejsza. W przyszłym roku 10-lecie. Może Jay-Z wpadnie? Może Dre i Snoop? A może Pijane indeksy :D? Nie ważne kto ja i tak tam będę!
B-BoB the true Sean P fan!
pseudorelacja z 9th kempa !!
ekhm cytat z mnie....
"...pozdrów tam moich ludzi wrone, usmego i łajcika i spytaj kiedy jakis wypad, oczywiscie pozdrowic dziewczyn nie zapomnij ;].... a na kempie bylo miazdzaco, to wiadomo, jechalismy ja, dan,bobek, dyczu, marta, tomek i jeszcze dojechał szymek z dziewczyną i taki janek tez z dziewczyną.. w środe bylismy na bibie życia (najlepsze party na jakim byłem) w namiocie axe grali tak przejebaną muzyke, prawie do rana bansowanie, nigdy tak duzo nie tanczylem, miszcz dj`e, labirynt leży,, jakbyś uslyszala mix jacksona z nirvaną to by Ci kiksy spadły z nóg, petardy uuuoo!!! w czwartek wiadomo od rana melanz na polu, pozniej ostry - bardzo fajnie bo na zywo instrumenty, potem zmiazdzyl freeway - niesamowite flow na żywo ma ten czarnuch, energia ,świetny repertuar, na roots manuvie nie bylismy bo coś tam coś tam ;p... w piątek poogladalismy phat kata i large pro,, a potem tuńczyk z instrumentami i ze swoim bratem roznieśli scenę, myslalem,ze bedzie przynudzał pod koniec, ale coś Ty, jeden z lepszych koncertów na tym kempie... na masta siedzielismy z tyłu na górce by sie przygotowac na boot camp i chyba za czesto go widzieilsmy bo tak srednio mi sie osobiscie podobało.. na boot camp o 1 w nocy wytrwałem ja z bobem(wiadomo), miszcz jak wychodzili po kolei najpierw smif n wesun, potem heltah skeltah heftaj bełta, a na końcu malutki bakszocik z plecaczkiem, taki słodziak.. oczywiscie sean piiiii zamordował, my z bobkiem sikalismy jak nacierał tym swoim flo z brodą i w czapie tak nalozonej na oczy, jak poleciało everything is heltah skeltah to odleciałem, piekne momenty dla rap głów ten koncert.. sobota, małpa jakoś nie powalił- zwykły koncert.. na bekaya nie zdazylismy,,, fashawn nie zagrał when she calls ;(, ale wszystko inne tak wiec wiesz, ze bylo epicko, to co robił exile na mpc, jak zaczal beat wystukiwac to bylo mistrzostwo swiata, orgazm, tak napierdzielał! najwieksza bomba - foreign beggars - nie ma słów by opisac to co Ci goscie wyrabiają, wszystko rapsy, drum n bass, jakies totalne wariactwa, zajebisty beatboxer, najwieksza energia sposrod wszystkich koncertow na jakich bylem, zobacz sobie filmiki na jutub, ta płyta to jest słaba przy tym co oni robią na żywo,, mam nadzieje,ze ich jeszcze kiedys zobaczymy razem to sie przekonasz jaki sieją rozpierdol.. na talibie juz bylismy zmeczeni jak w zeszlym roku na la coke ale pozytywnie jednak bez fajerwerków... nie mielismy na powrot do domu, rozpierdzielilem caly hajs , ale jakos dojechalismy, bylismy przed 21 w bielsku, misko nas odebrał furką z cieszyna.. i to chyba tyle z najwazniejszych i najciekawszych momentow.. za rok musicie jechać łajzy bo to 10 jubileuszowa edycja i juz o tym mówią!!!....." K l e p M a s t e r K e m p
wtorek, 17 sierpnia 2010
Kempowo część 3
Yo, yo lamusy - z tej strony MC BoBek aka lubię wódę & olewam nudę. Najebałem się wczoraj. Przepraszam. Już nie będę. Nie, no żartuję. Pije i pić będę. O to możecie być spokojni. Tęsknie za Klepą. Tak szczerze. Brakuje mi wspólnych chwil przy wódeczce, rapie i dziwkach. No i przy koksie, ale to już wiecie. Luz.
Na kempa jadę. Nie obawiajcie się 'pielgrzymi bani'. B-BoBa nie może tam po prostu zabraknąć. Hajsy już poogarniane, teraz zostaje tylko spakować rzeczy i wyruszać na przepiękną przygodę pełną alkoholu & rapu! Wam też polecam tam pojechać. Chyba, że boicie się chlania, picia czy walenia w kocioł? Zacytuję klasyka: "nie lękajcie się!"...będzie wporzo. Zawsze jest.
Przyznaję się bez bicia, że zjebałem ten kempowy cykl. Tak bywa. Jutro wyjeżdżam do Hradec gdzie powietrze pełne jest thc, a z kranów leci piwo. Mega się jaram. Na miejscu będę jakoś po południu. Klepa może dzisiaj też coś napisze, ale głowy se nie obetnę bo pewnie chłopaczyna zmęczona jest po robocie w polu. Tak czy siak taryfy na kempie nie będzie: bój się Mateuszu - Uncle B is in the house.
Oglądając ramówkę występów już Wam parę wniosków mogę przedstawić. Tak więc: najlepsze dni to piątek i sobota. Tam będą Ci, na których przede wszystkim wyruszam. M.in. Reflection Enternal, Bekay, Sabac, Małpa, Boot Camp Click, Masta Ace & Edo G, Chali 2na, Large Prof, Pezet, Hi-Fi Banda, Grubson + 3da.
Czwartek jest taki sobie. Zresztą całą rozpiskę macie TUTAJ.
Jutro, jak co roku, będzie mały b4. Tzw. Warm Up Party. Imprezy tylko w hangarach. Spoko. Najebiemy się z ziomami i będzie wporzo. Pogadamy z ludźmi, popatrzymy na ciuszki, rzucimy okiem na najki (zresztą to będziemy non-stop robić). Ogólnie to już chce tam być. Ty pewnie też, mała/
Ok, ok,ok. Tyle. Idę się pakować. Yoooooł i do zobaczyska na kempie lub po nim!
***
ha, wasz cesarz właśnie się pakuje i rusza w stronę raju, do zobaczenia w
hradec..
stay 42!
K l e p a A k a C z a p a
środa, 11 sierpnia 2010
Siema, elo i yo! Ostatnio brak u mnie weny na pisanie. Teraz też, więc nie zdziwcie się jeżeli jakość tegoż posta będzie pozostawiała wiele do życzenia. Zresztą nawet nie wiem o czym napisać. Piszę bo mi się nudzi i tyle.
Smutno mi bo na kempa piniędzy nie mam. Na razie. Coś trzeba będzie wykombinować żeby pojechać. Nie widzę poza tym opcji nie bycia w Hradec. Obraził bym całą hip-hopową rodzinę. Jeżeli macie wolne PLNY na koncie to dajcie znać w komentarzach. Chętnie przyjmę dowolne kwoty (najlepiej trzy-zerowe ofc).
Z nowości rapowych mało sprawdzałem. Ogarniam teraz płytę Hi-Fi Bandy "Fakty, ludzie, pieniądze". Nie ma podjarki, choć źle też nie jest. Recenzji pewnie nie będzie bo mi się nie chce jej pisać. Dodam tyle, że jest ona spójna i wśród MCs najlepszy jest Diox.
No właśnie Diox. Klepa ma zwyczaju nie mówić o nim ładnie. Znaczy nie obraża go itp. Po prostu nie przepada za jego rapsami. A ja się przekonałem. Jak Wam się nudzi możecie sprawdzić klip do numeru "Kontroluję majka" oraz "Zrób ten ruch". W drugim utworze Diox nawija gościnnie. Temate i Busza możecie sobie przewinąć bo nie ma się czym zachwycać. Refren tak samo. Jeszcze mi się przypomniało, że na Popkilerze (taki portal o muzyce- głównie o rapie) nazwali Busza drugim Young Yezzym. Pewnie, a mnie nazywajcie Puff Diddy bo robie tak samo grube biby.
Co do kawałków wartych sprawdzenia to mam coś dla Was. Bun B (ten z UGK) wypuszcza płytę. Będzie ona nosić tytuł "Trill O.G.". Powinna się ukazaćna dniach, ale dokładnej daty nie znam. Przed premierowo ukazały się trzy utwory. Jeden z Drake'm (taki sobie), drugi 2Paciem i Pimpem C (fajny - bujający - południowy...sprawdzić go możecie TUTAJ), no i na koniec zostaje numer z samym Dj'em Premierem. ZAJEBISTY. Takie bity od Preemo uwielbiam. Musicie to usłyszeć --> TU SE KLIKNIJ I POSŁUCHAJ!
Poza tym niedawno płytę wydał Fat Joe. U niego też usłyszymy Premiera. Jest jeszcze Just Blaze i Streetrunner (tego możecie kojarzyć ze Sloughterhouse). Reszty teraz sobie przypomnieć nie umiem. Recenzję znajdziecie na Popkillerze. Zachęcam.
No a na koniec, jak zawsze, coś do słuchania. Dziś będzie pasjonująco, muzycznie i, prawie jak zwykle, hipo-hopowo. Kojarzycie może Dj'a Czarnego i Tasa? Ja jakoś nie specjalnie, ale utwór "Passion, music, hip-hop" dał mi znać, że jestem leszczem. Rewelacja. Kawałek zajebisty, fajnie ogarnięte skrecze plus wyśmienita realizacja klipu. Płyta duetu ma się ukazać na początku 2011 roku. Warto czekać!
Smutno mi bo na kempa piniędzy nie mam. Na razie. Coś trzeba będzie wykombinować żeby pojechać. Nie widzę poza tym opcji nie bycia w Hradec. Obraził bym całą hip-hopową rodzinę. Jeżeli macie wolne PLNY na koncie to dajcie znać w komentarzach. Chętnie przyjmę dowolne kwoty (najlepiej trzy-zerowe ofc).
Z nowości rapowych mało sprawdzałem. Ogarniam teraz płytę Hi-Fi Bandy "Fakty, ludzie, pieniądze". Nie ma podjarki, choć źle też nie jest. Recenzji pewnie nie będzie bo mi się nie chce jej pisać. Dodam tyle, że jest ona spójna i wśród MCs najlepszy jest Diox.
No właśnie Diox. Klepa ma zwyczaju nie mówić o nim ładnie. Znaczy nie obraża go itp. Po prostu nie przepada za jego rapsami. A ja się przekonałem. Jak Wam się nudzi możecie sprawdzić klip do numeru "Kontroluję majka" oraz "Zrób ten ruch". W drugim utworze Diox nawija gościnnie. Temate i Busza możecie sobie przewinąć bo nie ma się czym zachwycać. Refren tak samo. Jeszcze mi się przypomniało, że na Popkilerze (taki portal o muzyce- głównie o rapie) nazwali Busza drugim Young Yezzym. Pewnie, a mnie nazywajcie Puff Diddy bo robie tak samo grube biby.
Co do kawałków wartych sprawdzenia to mam coś dla Was. Bun B (ten z UGK) wypuszcza płytę. Będzie ona nosić tytuł "Trill O.G.". Powinna się ukazaćna dniach, ale dokładnej daty nie znam. Przed premierowo ukazały się trzy utwory. Jeden z Drake'm (taki sobie), drugi 2Paciem i Pimpem C (fajny - bujający - południowy...sprawdzić go możecie TUTAJ), no i na koniec zostaje numer z samym Dj'em Premierem. ZAJEBISTY. Takie bity od Preemo uwielbiam. Musicie to usłyszeć --> TU SE KLIKNIJ I POSŁUCHAJ!
Poza tym niedawno płytę wydał Fat Joe. U niego też usłyszymy Premiera. Jest jeszcze Just Blaze i Streetrunner (tego możecie kojarzyć ze Sloughterhouse). Reszty teraz sobie przypomnieć nie umiem. Recenzję znajdziecie na Popkillerze. Zachęcam.
No a na koniec, jak zawsze, coś do słuchania. Dziś będzie pasjonująco, muzycznie i, prawie jak zwykle, hipo-hopowo. Kojarzycie może Dj'a Czarnego i Tasa? Ja jakoś nie specjalnie, ale utwór "Passion, music, hip-hop" dał mi znać, że jestem leszczem. Rewelacja. Kawałek zajebisty, fajnie ogarnięte skrecze plus wyśmienita realizacja klipu. Płyta duetu ma się ukazać na początku 2011 roku. Warto czekać!
piątek, 6 sierpnia 2010
arbajt
wybaczcie zastoj na blogu rapglowy, ale ja czyli klepa aka i hate truskawki aka jebac truskawki jestem na saxach i zarabiam gruby hajs na czapki bagy i buty, dobre pal)/&e imprezy i dupy .ha. u mnie grubo w plecy z swiezym stuffem, nie wiem co jet teraz fajne, kul i trendy.. w polszy tez nonstop smiga alejandro, waka waka i k´anan cocacola ??
do zobaczenia w hradec miasto rapu miasto 42.ps. pisalem to z niemieckkiej klawiatury , pisalem to y niemieckiej klawiaturz
piątek, 30 lipca 2010
Kempowo część 2
Ahoj kamraci! Dziś będzie o kempowej wyprawce, czyli co warto zabrać do Hradec Kralove oraz o atrakcjach, które Nas tam czekają (oprócz koncertów rzecz jasna). Jeżeli już odwiedziłeś Hip-Hop Kemp to możesz sobie tego posta dla frajdy poczytać. Wiadomo, że jak B-BoB Krejzi Hastla pisze to z góry jest to dobre. Amen.
1. Co trzeba zabrać:
* Namiot - na kempie spania nie ma za dużo, ale namiot warto ze sobą mieć.
* Plecak - aby gdzieś elo ciuszki trzymać.
* Dezodorant - na kempie mówi się o tym "prysznic".
* Szczoteczka do zębów - żeby na fristajlach Ci z ryja nie waliło.
* Fajki - jak palisz to nie ma bata żeby ich zabrakło (na terenie festiwalu ich nie dorwiesz!)
2. Co można zabrać:
* Alkohol - tylko na trasę bo potem w markecie Kałfland zakupisz pilsnery oraz "42" (aka. AK42 = wóda z mocą!).
* Boom-box - fajnie się polansować z własnym repertuarem.
* Aparat fotograficzny - tylko go nie zostawiajcie w namiocie bo może się to źle skończyć!
* Telefon komórkowy - jw.
Teraz info odnośnie złodziei. Jest ich trochę, przede wszystkim cyganie. Latają po polu w czasie trwania najlepszych koncertów i rabują co się da. W tamtym roku zwineli mi plecak. Jebusy. Także, lepiej plecaki i cenne rzeczy mieć w aucie. Jak samochodem się nie wybieracie to elektronikę radzę trzymać przy sobie.
ATRAKCJE!
Trochę ich jest. W tym roku m.in. będą rozstawione stoły do pokera. Jaram się na maxa. Jeszcze zarobiony przyjadę (albo bez grosza). Przy stołach bedą profesjonalni krupierzy i ładniutkie hostessy. Fajowo, nie?
Poza tym polecam przejść się na bitwę o kemp. Ludzie ustawiają się w kółku, a w środku walczą fristajlowcy. Opcja jest zajebista tym bardziej, że można spotkać naprawdę dobrych graczy.
W wolnych chwilach zachęcam do oglądania ciuchów, pokazów street-ball'a czy skakania na bandżi. Naprawdę dużo się dzieje.
Ok tyle. Załapałem robotę na budowie więc hajsy na wyjazd powinny być. Wy też róbcie kwit i widzimy się w Hradec! Będzie zajebista okazja napić się ze mną oraz Klepą. To już musiało Was przekonać!
ELO! odBdoBidoOiznówdoB
1. Co trzeba zabrać:
* Namiot - na kempie spania nie ma za dużo, ale namiot warto ze sobą mieć.
* Plecak - aby gdzieś elo ciuszki trzymać.
* Dezodorant - na kempie mówi się o tym "prysznic".
* Szczoteczka do zębów - żeby na fristajlach Ci z ryja nie waliło.
* Fajki - jak palisz to nie ma bata żeby ich zabrakło (na terenie festiwalu ich nie dorwiesz!)
2. Co można zabrać:
* Alkohol - tylko na trasę bo potem w markecie Kałfland zakupisz pilsnery oraz "42" (aka. AK42 = wóda z mocą!).
* Boom-box - fajnie się polansować z własnym repertuarem.
* Aparat fotograficzny - tylko go nie zostawiajcie w namiocie bo może się to źle skończyć!
* Telefon komórkowy - jw.
Teraz info odnośnie złodziei. Jest ich trochę, przede wszystkim cyganie. Latają po polu w czasie trwania najlepszych koncertów i rabują co się da. W tamtym roku zwineli mi plecak. Jebusy. Także, lepiej plecaki i cenne rzeczy mieć w aucie. Jak samochodem się nie wybieracie to elektronikę radzę trzymać przy sobie.
ATRAKCJE!
Trochę ich jest. W tym roku m.in. będą rozstawione stoły do pokera. Jaram się na maxa. Jeszcze zarobiony przyjadę (albo bez grosza). Przy stołach bedą profesjonalni krupierzy i ładniutkie hostessy. Fajowo, nie?
Poza tym polecam przejść się na bitwę o kemp. Ludzie ustawiają się w kółku, a w środku walczą fristajlowcy. Opcja jest zajebista tym bardziej, że można spotkać naprawdę dobrych graczy.
W wolnych chwilach zachęcam do oglądania ciuchów, pokazów street-ball'a czy skakania na bandżi. Naprawdę dużo się dzieje.
Ok tyle. Załapałem robotę na budowie więc hajsy na wyjazd powinny być. Wy też róbcie kwit i widzimy się w Hradec! Będzie zajebista okazja napić się ze mną oraz Klepą. To już musiało Was przekonać!
ELO! odBdoBidoOiznówdoB
poniedziałek, 26 lipca 2010
Jot / Dj Pstyk - Pchaj To Z Taśmy
"Koniec hibernacji / 2010 rok / tłusty powrót" - tak nawija Jot w pierwszym kawałku. Czy rzeczywiście "Pchaj to z taśmy" to mocna rzecz? Sprawdźcie recenzję B-BoBa, a wszystkiego się dowiecie. Lecimy!
Zacznijmy od tego, że Jot i Pstyk wypuścili ten mikstejp na kasecie magnetofonowej. Jeżeli nie pamiętacie jak ów nośnik wygląda(ł) to przypomnijcie sobie "Smurfne Hity" ;). Zajebisty pomysł. Back to 90's skurwielu. Szkoda, że było tylko 50 sztuk. Piszę "było" bo już nie ma. Wszystko poszło. All in all plus za formę wydania.
Jot to, w moich oczach, jeden z niewielu w tym kraju posiadający fajny, mocny, klasyczny styl. Na "Pchaj to z taśmy" tylko to potwierdza. Flow płynie po bitach w sposób rzadko spotykany w polsce.
Nawijki Jurka skaczą po różnych tematach. Mamy tu spoglądanie na scenę oczami dojrzałego rapera ("Pchaj to z taśmy"), dobry storytelling w kawałku "5 rano", czy grillowy numer "Barbeq".
Wersy nie koniecznie wgniatają w fotel, ale perełek nie brakuje ("To co odróżnia graczy od reszty / to nie sneakersy, kaszkiety to wersy").
Dodam jeszcze, że gościnnie pojawiają się Procent (fajna zwrtoka), Prys, Bleiz, Wozu i Joker (tego nie znam).
"Pchaj to z taśmy" to przyjemna rzecz na wakacje. Dzięki Dj'owi Pstykowi całość jest świetnie "posklejana", Jot dał popis stylu na amerykańskich bitach (m.in. "Classic", "You Can;t Hide, You Can't Run") i to wszystko w klimacie nie z tej epoki. Polecam. 8/10.
B-BoB.
Zacznijmy od tego, że Jot i Pstyk wypuścili ten mikstejp na kasecie magnetofonowej. Jeżeli nie pamiętacie jak ów nośnik wygląda(ł) to przypomnijcie sobie "Smurfne Hity" ;). Zajebisty pomysł. Back to 90's skurwielu. Szkoda, że było tylko 50 sztuk. Piszę "było" bo już nie ma. Wszystko poszło. All in all plus za formę wydania.
Jot to, w moich oczach, jeden z niewielu w tym kraju posiadający fajny, mocny, klasyczny styl. Na "Pchaj to z taśmy" tylko to potwierdza. Flow płynie po bitach w sposób rzadko spotykany w polsce.
Nawijki Jurka skaczą po różnych tematach. Mamy tu spoglądanie na scenę oczami dojrzałego rapera ("Pchaj to z taśmy"), dobry storytelling w kawałku "5 rano", czy grillowy numer "Barbeq".
Wersy nie koniecznie wgniatają w fotel, ale perełek nie brakuje ("To co odróżnia graczy od reszty / to nie sneakersy, kaszkiety to wersy").
Dodam jeszcze, że gościnnie pojawiają się Procent (fajna zwrtoka), Prys, Bleiz, Wozu i Joker (tego nie znam).
"Pchaj to z taśmy" to przyjemna rzecz na wakacje. Dzięki Dj'owi Pstykowi całość jest świetnie "posklejana", Jot dał popis stylu na amerykańskich bitach (m.in. "Classic", "You Can;t Hide, You Can't Run") i to wszystko w klimacie nie z tej epoki. Polecam. 8/10.
B-BoB.
wtorek, 20 lipca 2010
Kempowo cz. 1
No, no Moi Drodzy czytelnicy już za prawie miesiąc moje ulubione święto, czyli HIP-HOP KEMP. Gwiazdka, urodziny, oktoberfest i sylwester razem wzięte nie dają takiego ognia jak pięć sierpniowych dni w Hradec Kralove. Wóda, browary, koncerty, balangi w hangarach i zajebista atmosfera. To jest kurwa Hip-Hop Kemp! Wybierajcie się ochoczo bo warto.
Od dnia dzisiejszego co jakiś czas będę Wam opowiadał jak jest na kempie i przedstawiał wykonawców bo nie koniecznie musicie znać wszystkich. Oczywiście lepiej żeby historyjki kempowe wychodziły od Klepy bo On był już trzy razy w Hradec. Ale, że trooskafki zbiera to nie ma czasu. Mmmm całusek dla Ciebie kochany :*. Wracaj szybko bo tęsknię ;( <3 :* :***
Dziś będzie o dwóch artystach, którzy nie brylują wielką czcionką na kempowym plakacie, a są naprawdę warci sprawdzenia. Aż żal, że są wypisani gdzieś na dole i można mieć na nich wyjebane, ale B-BoB znawca na to nie pozwoli. Bekay i Sabac jestem z Wami!
Bekay. Tego typa możecie bodajże kojarzyć właśnie z zero-siedem. Klepiusz kiedyś pisał cosik o nim i nawet klip wstawiał. Czas na mnie. A więc (kurwa nie zaczyna się zdania od a więc...a chuj z tym) Bekay jest z Brooklynu i ma fajnych kolegów. Na jego płycie "Hunger Pains" (z 2009 chyba) znajdziecie takich gości jak Masta Ace, Helath Skeltah, Incepctah Deck czy Dilated Peoples. Za bity odpowiadają m.in. The Alchemist, Dj Babu, Shuko (ponoć jakiś niemiec) oraz nasz boom bapowy duet The Returnes (fajne intro dali).
Rap Bekaya to dobry truskulowy klimat z fajnymi, oldschoolowymi bitami. Gość ma przyjemny mocny głos, dużo propsuje innych graczy takich jak Big L czy Slick Rick. Weźcie to sprawdźcie bo do chuja pana warto. I na koncercie możemy razem rapować numer "I Am", który bankowo będzie dobrze brzmiał!
Sabac Red. Ha, wogóle nie wiedziałem, że on gra bo na plakacie go po prostu nie widać. Żal. Sabaca znać można z projektu Non Phixion (zajebista płyta "This is the future" z 2004 roku, POLECAM m.in Preemo na bitach) gdzie grał razem z Ill Billem, Goretexem i Dj'em Eclipsem. Jego biografie macie szeroko opisaną na stronie hip-hop kempu. Dokładniej TUTAJ.
Na razie sprawdzam jego płytę "The Ritual" z 2008 roku. Przyjemna. Spoko produkcja, flow ok, sporo tekstów tzw. społecznych. Ogólnie to mi się podoba. Na koncercie będę sikał jak poleci kawałek "World Army". Mówię Wam super numer.
No to co - tyle jeżeli chodzi o część pierwszą. Wyczekujcie następnych. Być może napiszę też jak wygląda najebka na kempie, ile hajsu warto wziąć itp. Pozdro! Jak zwykle jakiś utwór w końcówce posta. Hmm...niech będzie wspomniane wcześniej "World Army" Sabaca. Yo!
Od dnia dzisiejszego co jakiś czas będę Wam opowiadał jak jest na kempie i przedstawiał wykonawców bo nie koniecznie musicie znać wszystkich. Oczywiście lepiej żeby historyjki kempowe wychodziły od Klepy bo On był już trzy razy w Hradec. Ale, że trooskafki zbiera to nie ma czasu. Mmmm całusek dla Ciebie kochany :*. Wracaj szybko bo tęsknię ;( <3 :*
Dziś będzie o dwóch artystach, którzy nie brylują wielką czcionką na kempowym plakacie, a są naprawdę warci sprawdzenia. Aż żal, że są wypisani gdzieś na dole i można mieć na nich wyjebane, ale B-BoB znawca na to nie pozwoli. Bekay i Sabac jestem z Wami!
Bekay. Tego typa możecie bodajże kojarzyć właśnie z zero-siedem. Klepiusz kiedyś pisał cosik o nim i nawet klip wstawiał. Czas na mnie. A więc (kurwa nie zaczyna się zdania od a więc...a chuj z tym) Bekay jest z Brooklynu i ma fajnych kolegów. Na jego płycie "Hunger Pains" (z 2009 chyba) znajdziecie takich gości jak Masta Ace, Helath Skeltah, Incepctah Deck czy Dilated Peoples. Za bity odpowiadają m.in. The Alchemist, Dj Babu, Shuko (ponoć jakiś niemiec) oraz nasz boom bapowy duet The Returnes (fajne intro dali).
Rap Bekaya to dobry truskulowy klimat z fajnymi, oldschoolowymi bitami. Gość ma przyjemny mocny głos, dużo propsuje innych graczy takich jak Big L czy Slick Rick. Weźcie to sprawdźcie bo do chuja pana warto. I na koncercie możemy razem rapować numer "I Am", który bankowo będzie dobrze brzmiał!
Sabac Red. Ha, wogóle nie wiedziałem, że on gra bo na plakacie go po prostu nie widać. Żal. Sabaca znać można z projektu Non Phixion (zajebista płyta "This is the future" z 2004 roku, POLECAM m.in Preemo na bitach) gdzie grał razem z Ill Billem, Goretexem i Dj'em Eclipsem. Jego biografie macie szeroko opisaną na stronie hip-hop kempu. Dokładniej TUTAJ.
Na razie sprawdzam jego płytę "The Ritual" z 2008 roku. Przyjemna. Spoko produkcja, flow ok, sporo tekstów tzw. społecznych. Ogólnie to mi się podoba. Na koncercie będę sikał jak poleci kawałek "World Army". Mówię Wam super numer.
No to co - tyle jeżeli chodzi o część pierwszą. Wyczekujcie następnych. Być może napiszę też jak wygląda najebka na kempie, ile hajsu warto wziąć itp. Pozdro! Jak zwykle jakiś utwór w końcówce posta. Hmm...niech będzie wspomniane wcześniej "World Army" Sabaca. Yo!
poniedziałek, 12 lipca 2010
Powrót hip-hopolo.
Yo! Tu BoBek MC, czyli najmocniejszy raper w Twojej okolicy. Mam dla Was niespodziankę moi mili czytelnicy. Jaką? Zaraz napiszę, ale rozpocznę od tła.
Jak co ranek odpalam kompa, wbijam na Onet, bloga (sprawdzam czy są komentarze - spoko nie ma), fejsbuka, czasem pudelka, Gry - Online, Last Fm no i obowiązkowo Hip - Hop.pl, czyli portal dla gimbusów. Ja tam tylko po newsach patrze. Jednak moją uwagę przykuł klip V.I.P. Massey'a (tak tego co ze starym nagrywa) i Kubixa (nie znam typa, ale pewnie jakiś pro gracz w rap grze). Sprawdziłem ten kawałek i teledysk. Ja pierdole musicie to zobaczyć i posłuchać. Znaczy lepiej popatrzeć bo sztuki w klipie są spoko. Ale kurwa tak żenującego duetu to ja nigdy nie słyszałem. Massey przebił nawet kawałek ze swoim starym. Po takich utworach nie dziwię się, że co niektórzy wątpią w polski hip-hop. Bit dno. Słowa dno. Laski w refrenie dno (sialala "kręcimy dżoje" sialalala). Kubix śpiewający dno totalne. Najchujowszy numer lata.
Czyżbyśmy doczekali się powrotu prawdziwego hip-hopolo?
Jak co ranek odpalam kompa, wbijam na Onet, bloga (sprawdzam czy są komentarze - spoko nie ma), fejsbuka, czasem pudelka, Gry - Online, Last Fm no i obowiązkowo Hip - Hop.pl, czyli portal dla gimbusów. Ja tam tylko po newsach patrze. Jednak moją uwagę przykuł klip V.I.P. Massey'a (tak tego co ze starym nagrywa) i Kubixa (nie znam typa, ale pewnie jakiś pro gracz w rap grze). Sprawdziłem ten kawałek i teledysk. Ja pierdole musicie to zobaczyć i posłuchać. Znaczy lepiej popatrzeć bo sztuki w klipie są spoko. Ale kurwa tak żenującego duetu to ja nigdy nie słyszałem. Massey przebił nawet kawałek ze swoim starym. Po takich utworach nie dziwię się, że co niektórzy wątpią w polski hip-hop. Bit dno. Słowa dno. Laski w refrenie dno (sialala "kręcimy dżoje" sialalala). Kubix śpiewający dno totalne. Najchujowszy numer lata.
Czyżbyśmy doczekali się powrotu prawdziwego hip-hopolo?
piątek, 9 lipca 2010
Lato
Łoho, w końcu mamy prawdziwe lato. Na zewnątrz mega ciepło, dziewczyny ubierają skąpe spódniczki, piwko w cieniu smakuje niczym ambrozja no i rzecz jasna fajnie się leniuchuje. Dziś mam dla Was parę słonecznych numerów, które przeniosą Was w świat boskiego nic nie robienia, gdzie kolorowe drinki mieszają się z zapachem różnawych palonych specyfików. Ale nie tylko. Wrzuciłem też parę numerów z tzw. "kopem". Wszystko przygotuje na wzór playlisty. Zapraszam i zachęcam do słuchania.
- Warren G - This Is The Shack
- Dj Quik - Pitchin On A Party
- Smarki/Kixnare/Dj Pysk - Kawałek O Niczym Konkretnym
- Notorious B.I.G. - Mo Money Mo Problems Feat. Puff Daddy
- O.S.T.R. - LWC (Feat. Afront)
- Lilly Allen - Nan You're Window Shopper
- Snoop Dogg - What's My Name (Who Am I?)
- 2cztery7 - Spaleni Innym Słońcem
- 2Pac & Dr Dre - California Love
- Eric Sermon - Ain't No Future...2001
- Dinal - To jest Ten
- Devin The Dude - I Can't Make It Home
- Daniel Drumz - Marvin Gaye Feat. Smarki Smark & Kleeer
- Big L - Flamboyant
- Big Daddy Kane - 2 Da Good Tymz
- 9th Wonder & Buckshot - Hold It Down (Feat. Talib Kweli)
- Tede - Blask
- Eldo - Jam
- Wu Tang Clan - Uzi (Pinki Ring)
- La Coka Nostra - Brujeria (Feat. Sick Jacken)
P.S. Może w przyszłym tygodniu pojawi się recenzja Tedego. Mówię "może" bo nie wiem czy będzie. Na razie się w ogóle tą płytą nie zająłem. Chociaż jest parę wporzo numerów. Dobra. Elo!
Jeszcze tylko dla zachęty jeden z numerów z listy.
wtorek, 6 lipca 2010
Eldo - Zapiski z 1001 nocy
Zawsze gdy wychodzi nowa płyta Leszka to czekam na nią z ogromnymi nadziejami. W "27" się zakochałem. Za klimat, trafne wersy i świetne podkłady. Niestety już "Nie pytaj o Nią" specjalnie mnie nie zachwyciło. Lirycznie było ok, ale pod względem muzycznym kompletnie nie pod mój gust. Jak jest z najnowszym projektem Elda? Sprawdźcie w recenzji.
Zaczynamy. Pierwszy numer. "Jam". Jest petarda ("przemierzam miasto na gumowych podeszwach / czarna sześć - piątka / boom boxa niosę w rękach). Klimatem zbliżone do wspomnianej, we wstępie, "27". Jaram się. Lecimy dalej. "Warszawska Jesień" nieco muli (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) by na głośniki wszedł kawałek "Moje" (jeden z moich faworytów). "Dlaczego siedzisz do północy" i "Miejski folklor" to znowu cięższy klimat. Gdzieś okolice "Eternii" bym rzekł. Pomiędzy nimi usłyszymy numer "Życie" z bardzo fajnym bitem (o tym póżniej). Najchętniej przeszedł bym do ogólników, olewając już gadkę o każdym kawałku z osobna, ale z ust samo mi się ciśnie..."Puszczam z dymem". Na takie bragga długo czekałem ("Nie ma kłótni, jeden z najlepszych na majku w kraju/ możesz pieprzyć, ja piszę swoją Księgę Rodzaju"). Plus genialnie zrobione cuty.
Dobra. Trochę chaotycznie to wszystko napisane, więc postaram się uogólnić wyżej wylane zdania. "Zapiski..." to taki miks "27" z "Eternią". Jeżeli jarałeś się jedną z tych płyt nie zawiedziesz się. Jak uwielbiasz obie to masz się fajnie. Jak ja. Dużo trafionych wersów, emocji, obserwacji świata, nie banalnych poglądów ("Nigdy, zawsze, na pewno"). Truskulowy skurwiel z tego Eldoki.
Bity. Od razu mogę powiedzieć, że są. Praktycznie w każdym numerze. To dobrze. Ok, tylko jakie są? A dobre są. Nawet bardzo. Eldo do współpracy nad "Zapiskami..." zaprosił duet producencki "The Returners" (Little & Dj Chwiał). Jest różnorodnie. Fajnie użyte polskie sample (np. "Życie") i iście nowojorski klimat. Dawno w polskim rapie nie było tak dobrej produkcji.
Nie zapominajmy też o Dj'u Chwiale, który jak zwykle świetnie oskreczował cały materiał. Na uwagę zasługują "Puszczam z dymem" oraz "Kieliszki". Mistrzowska robota!
Co mogę dodać. Jak lubicie myśleć, słuchać dobrej muzyki to sięgnijcie po "Zapiski z 1001 nocy" bo to bardzo solidny materiał. Jeżeli jaracie się twórczością Eldo to tego krążka nie wolno Wam przegapić! Jeszcze jakieś powody Wam dać? OCENA: 9/10.
sobota, 3 lipca 2010
Zamułka out!
W końcu wakacje. Chuj, że miałem je przez ostatnie 10 miesięcy, ale są. Plusem na bank będzie większa częstotliwość pisania postów. Pewnie mega Was to cieszy. Mnie też.
Na dniach spodziewajcie się recenzji dwóch polskich premier. Chodzi oczywiście o nowe krążki Eldoki i Tedego. Tą pierwszą już katuje jakiś czas i powiem, że jest fajnie. Co do TDFa to na razie tylko poskakałem po kawałkach. Więcej w reckach.
Być może wyskrobie coś o gierkach. Muszę nadrobić dużo zaległości. Przede wszystkim "Assassin's creed 2", "Mass Effect 2" i "Metro 2033". Jak nie pogram to będę zły. Serio.
Za dwie godzinki szlagier - Argentyna vs Niemcy. Kurde mam tu problem, bo na tym mundialu obie te drużyny mi się podobają. Genialny atak "maradończyków" vs szwabska dysyplina. Oby emocji było dużo jak w ostatnich meczach (szkoda Ghany). Aha, no i fajnie, że Holandia pokazała Brazyli gdzie ich miejsce.
P.S. Środkowy palec dla szmat - destruktorów co Nam meline rozjebały. Choinki już nie ma. Klimatu już nie ma. Chlip.
Na dniach spodziewajcie się recenzji dwóch polskich premier. Chodzi oczywiście o nowe krążki Eldoki i Tedego. Tą pierwszą już katuje jakiś czas i powiem, że jest fajnie. Co do TDFa to na razie tylko poskakałem po kawałkach. Więcej w reckach.
Być może wyskrobie coś o gierkach. Muszę nadrobić dużo zaległości. Przede wszystkim "Assassin's creed 2", "Mass Effect 2" i "Metro 2033". Jak nie pogram to będę zły. Serio.
Za dwie godzinki szlagier - Argentyna vs Niemcy. Kurde mam tu problem, bo na tym mundialu obie te drużyny mi się podobają. Genialny atak "maradończyków" vs szwabska dysyplina. Oby emocji było dużo jak w ostatnich meczach (szkoda Ghany). Aha, no i fajnie, że Holandia pokazała Brazyli gdzie ich miejsce.
P.S. Środkowy palec dla szmat - destruktorów co Nam meline rozjebały. Choinki już nie ma. Klimatu już nie ma. Chlip.
środa, 23 czerwca 2010
the roots is in da city!
the roots - how i got over (def jam, 2010)
the legendary roots wracają z albumem doskonale wyważonym, dojrzałym. nie ma co się dziwić w końcu drużyna black thoughta i questlova już dawno wpisała się na stałę złotymi zgłoskami w annały szeroko pojętej muzyki hiphop..absolutne mistrzostwo w robieniu piosenek zostało osiągnięte. świetne partie wokalne mieszają się z nawijkami black thoughta ale i także zaproszonych gości, których to reprezentanci filadelfii dobrali pierwszorzędnie...doskonale wiedzą z kim chcą współpracować i jaki efekt chcą osiągnąć.. dice raw miszcz współgra z black thoughtem rzucającym podwójne na lewo i prawo, blu wypierdala dwie fajne zwroteczki, strzał w dziesiątkę z wysamplowaniem ostatnio coraz bardziej popularnej joanny newsom.. bębny questa grają przeważnie spokojnie, mocniejszym jebnięciem charakteryzuje się singlowe how i got over chociaż nie ma to wpływu na całość, która jest spójna i jak już wspomniałem wyważona. to ważne słowo w przypadku charakterystyki tegoż LP bo nie znajdziemy tu bangerów, klubowych petard tylko po prostu krążek z którym chcesz wsiąść w jakikolwiek środek transportu i jechać bez konkretnego celu, po prostu przed siebie.. zaskoczył mnie mega bonus track "hustla" - zajebisty bit, a jak słyszę doin it again to chcę się żyć (pedalsko to brzmi ,ale cóz, tak jest i juch) z samplem z kawałka legenda - again.. nie jestem psychofanem the legendary roots crew lecz głupio by było nie polecić how i got over, a następnie całą, bogatą i jakże różnorodną dyskografię. rootsi robią swoje,sprawdza się wypracowane i unikalne brzmienie.. delektuj się ambitny słuchaczu i pamiętaj o HIGO w podsumowaniach roku, wielka rzecz!
the legendary roots wracają z albumem doskonale wyważonym, dojrzałym. nie ma co się dziwić w końcu drużyna black thoughta i questlova już dawno wpisała się na stałę złotymi zgłoskami w annały szeroko pojętej muzyki hiphop..absolutne mistrzostwo w robieniu piosenek zostało osiągnięte. świetne partie wokalne mieszają się z nawijkami black thoughta ale i także zaproszonych gości, których to reprezentanci filadelfii dobrali pierwszorzędnie...doskonale wiedzą z kim chcą współpracować i jaki efekt chcą osiągnąć.. dice raw miszcz współgra z black thoughtem rzucającym podwójne na lewo i prawo, blu wypierdala dwie fajne zwroteczki, strzał w dziesiątkę z wysamplowaniem ostatnio coraz bardziej popularnej joanny newsom.. bębny questa grają przeważnie spokojnie, mocniejszym jebnięciem charakteryzuje się singlowe how i got over chociaż nie ma to wpływu na całość, która jest spójna i jak już wspomniałem wyważona. to ważne słowo w przypadku charakterystyki tegoż LP bo nie znajdziemy tu bangerów, klubowych petard tylko po prostu krążek z którym chcesz wsiąść w jakikolwiek środek transportu i jechać bez konkretnego celu, po prostu przed siebie.. zaskoczył mnie mega bonus track "hustla" - zajebisty bit, a jak słyszę doin it again to chcę się żyć (pedalsko to brzmi ,ale cóz, tak jest i juch) z samplem z kawałka legenda - again.. nie jestem psychofanem the legendary roots crew lecz głupio by było nie polecić how i got over, a następnie całą, bogatą i jakże różnorodną dyskografię. rootsi robią swoje,sprawdza się wypracowane i unikalne brzmienie.. delektuj się ambitny słuchaczu i pamiętaj o HIGO w podsumowaniach roku, wielka rzecz!
ps. brak mundialowych notek usprawiedliwiam faktem,że kończę powoli studia i w związku z tym mam sporo biegania na tzw. ostatnią chwilę, pow.!
T h e K l e p s
poniedziałek, 21 czerwca 2010
zastój
sorry za tą zamułkę, jutro postaram się wrzucić mundialowe notki, a tymczasem posłuchajcie jak to robi co by nie mówić szef, wow.
K l e p s D o g g
czwartek, 17 czerwca 2010
mundial day 6
16.06, grupa H, Honduras-Chile 0:1
wreszcie coś się ruszyło na tych mistrzostwach, a to za sprawą drużyn z ameryki środkowej i południowej... szybka, otwarta gra, dużo strzałów i akcji podbramkowych głównie dzięki chilijczykom.. już nie mam najmniejszych wątpliwości co do 2 miejsca chile- zaraz za brazylią- w eliminacjach.. bielsa dysponuje poukładanym, grającym ofensywną piłkę zespołem, z sanchezem (tak, przypominającym grą cristiano ronaldo) na czele. odnoszę wrażenie, że najlepiej na tym mundialu przygotowane są zespoły z ameryki łacińskiej: chile, paragwaj, urugwaj by nie wymieniać argentyny..
16.06, grupa H, Hiszpania - Szwajcaria 0:1
ależ skąd, nie popełniłem błędu przy wpisywaniu wyniku, dobrze widzisz ziom. pierwszy na tym mundial tak niesamowity suprajs, bo któż by przypuszczał,że helweci strzelą bramkę, a co dopiero zgarną komplet punktów z faworytem.w ogóle nie ma o czym mówić... mecz tak naprawdę zaczął się od gola szwajcarów, w pierwszej połowie hiszpanie tylko rozbijali się o szczelny mur piłarzy hitzfelda.. jak dobrze wiemy próby odrobienia strat nie powiodły się. z wydarzeń na boisku najbardziej wryła mi się w pamięć bomba xabiego alonso(piłka niestety trafiła w poprzeczkę) oraz indywidualna akcja derdiyoka po której piłka "skończyła" na słupku ratując podopiecznych del bosque.. wynik już na starcie komplikuje sytuację w tej grupie. chile i szwajcaria tanio skóry nie sprzedadzą, a pretendent do pierwszego miejsca stracił punkty.robi się ciekawie.
1. | Chile | 1:0, | 3 | ||||
1. | Szwajcaria | 1:0, | 3 | ||||
3. | Hiszpania | 0:1, | 0 | ||||
3. | Honduras | 0:1, | 0 |
16.06, grupa A, RPA - Urugwaj 0:3
zasłużył sobie Urugwaj na to zwycięstwo i to w takich rozmiarach. rpa nie zrobiło kompletnie nic by choćby strzelić bramkę. forlan, suarez, cavani - mega zajebisty atak i to w formie plus dobrze zorganizowana defensywa robią swoje, a mianowicie 4 punkty po 2 spotkaniach, duża szansa na awans oraz pewne zwycięstwo nad gospodarzem.. a wiadomo,że taka wygrana zawsze dodaje pewności.... na uwagę zasługuje także pan sędzia, który zachował się iście hustlersko dyktując karny w pakiecie z czerwoną kartką. nie było by w tym nic zasługującego na uwagę gdyby nie fakt,że ów decyzję podjął na gospodarzu i to w takim kotle mając przeciwko sobie całą republikę południowej afryki .nie bał się, hustler!.
R e p o r t e r K l e p a
środa, 16 czerwca 2010
mundial day 5
bodajże najsłabszy dzień na mistrzostwach świata więc nie mam zamiaru snuć refleksji na temat każdego spotkania. mecz nowa zelandia-słowacja to ponoć najgorsze 90 min., w RPA. sam nie miałem ochoty oglądać i jestem pewny,że zrobiłem bardzo dobrze...
1. | Nowa Zelandia | 1:1, | 1 | |
1. | Paragwaj | 1:1, | 1 | |
1. | Słowacja | 1:1, | 1 | |
1. | Włochy | 1:1, | 1 |
15.06, grupa G, WKS - Portugalia 0:0
pojedynek wybrzeża z portugalią miał być szlagierem, a okazało się że z dużej chmury spadło zaledwie kilka małych kropelek w postaci strzału cristiano i paru szarż WKSu pod koniec.. aż dziw bierze jak dwa tak mocne zespoły mogły zagrać tak zachowawczo i z taką bojaźnią.. no chyba,że rzeczywiście portugalia jest w "formie" z eliminacji, a eriksson w tak krótkim czasie nie zdołał stworzyć kolektywu..
15.06, grupa G, Brazylia - Korea Płn. 2:1
może by tak naszych kopaczy postraszyć obozem pracy? ekhm... o pierwszej połowie absolutnie powinniśmy zapomnieć, w drugiej zaś canarinhios zmądrzeli i pokazali 5% swojego kunsztu. ładne bramki to fakt, ale jest pewien niesmak po tym jak zagrała najlepsza drużyna w historii i do tego straciła bramkę.. powinno być 4:0, a skończyło się na marnym 2:1.brawo korea za nie danie dupy..1. | Brazylia | 2:1, | 3 | |
2. | Portugalia | 0:0, | 1 | |
2. | WKS | 0:0, | 1 | |
4. | Korea Płn. | 1:2, | 0 |
***
w zamian ciulatej gry posłuchajcie sobie dobrej muzyki, okraszonej miłym obrazkiem (zombie go-go dancer, a metropolitan B-boy and a jiving robot uczą tańczyć młodą kukułkę), enjoy.
wtorek, 15 czerwca 2010
mundial day 4
jak na razie mówiąc delikatnie south africa 2010 bez szaleństw chociaż zdarzają się pojedyncze przypadki jak niemcy czy remis paragwaju ale o tym niżej. rozkręca się wolno jak ruski czołg, ale myślę, że już w 2 kolejce zacznie się granie.
14.06, grupa E, Holandia - Dania 2:0
nie wyciągałbym pochopnych wniosków odnośnie formy pomarańczowych po tym spotkaniu.. mecz nudny-szczególnie pierwsza "bezstrzałowa" kwarta, zaś w 2 połowie np. duńczycy oddali bodajże tylko 1 strzał (aż boję sie spojrzeć do statystyk) więc ogólnie rzecz biorąc 3 punkty zainkasowane przez oranje jak najbardziej fair..cieszą decyzję van Marwijka, zmiany elia za van der vaarta, affelay za van persiego by dać odpocząć najlepszym, a pokazać na co stać młodzież, która wnosi na szpilplac wiele super kopnięć to strzał w dziesiątkę.. człowiek kuma, że nie ma co szarżować i wyświetlać się na starcie, w końcu to turniej.. poczekajmy, jak to się zwykło mawiać w przypadku naszej kadry orłów. z tą różnicą, że u holendrów chyba jest na co czekać!
14.06, grupa E, Japonia - Kamerun 1:0
co ja mam napisać o tym meczu? o eto`o, który nie zrobił nic by rzeczywiście poprowadzić drużynę jako przecież jej lider? o stojących w miejscu kameruńczykach od których oczekiwało się szybkiej i dobrej gry ponoć? czy może o tym,że japoni wystarczyła "tylko" ambicja by pokonać kopaczy z czarnego lądu? nieustanne próby wrzutek, zresztą nie dające nic assou-ekotto to stanowczo za mało na MŚ.. więc obrażam się na eto`o tak jak on robił to w Blaugranie, obrażam za zmarnowanie popołudnia.. co najmniej dwa gole z danią i wtedy pogadamy, ale jakoś w to nie wierzę,ha.
14.06, grupa F, Włochy - Paragwaj 1:1
wiadomo, dla gmocha to żadna niespodzianka lecz ja jestem zadowolony z utarcia nosa obrońcom tytułu.. bardzo szarpany szpil, dużo ostrej walki w środku pola wśród rzęsistego deszczu, tak najogólniej można opisać zmagania dwóch jedenastek... ponoć to najlepsza ekipa jaką miał paragwaj, okej wierzę im szczególnie,że naprawdę dali radę zawsze groźnym azzurri, którzy to w tym roku jednak nie dysponują najmocniejszą kadrą (jak na włochów oczywiście).. jestem bardzo ciekaw jak potoczą się losu paragwaju z wielkimi ambicjami oraz co będzie grała italia już po wyjściu z grupy... rywale pokroju słowacja, a szczególnie nowa zelandia raczej nie sprawią kłopotu omawianej parze. piszę raczej bo jak wiadomo na boisku wszystko jest możliwe,nawet cuda...
tabela grupy f po spotkaniu nowa zelandia - słowacja
stay tune.
***
14.06, grupa E, Holandia - Dania 2:0
nie wyciągałbym pochopnych wniosków odnośnie formy pomarańczowych po tym spotkaniu.. mecz nudny-szczególnie pierwsza "bezstrzałowa" kwarta, zaś w 2 połowie np. duńczycy oddali bodajże tylko 1 strzał (aż boję sie spojrzeć do statystyk) więc ogólnie rzecz biorąc 3 punkty zainkasowane przez oranje jak najbardziej fair..cieszą decyzję van Marwijka, zmiany elia za van der vaarta, affelay za van persiego by dać odpocząć najlepszym, a pokazać na co stać młodzież, która wnosi na szpilplac wiele super kopnięć to strzał w dziesiątkę.. człowiek kuma, że nie ma co szarżować i wyświetlać się na starcie, w końcu to turniej.. poczekajmy, jak to się zwykło mawiać w przypadku naszej kadry orłów. z tą różnicą, że u holendrów chyba jest na co czekać!
14.06, grupa E, Japonia - Kamerun 1:0
co ja mam napisać o tym meczu? o eto`o, który nie zrobił nic by rzeczywiście poprowadzić drużynę jako przecież jej lider? o stojących w miejscu kameruńczykach od których oczekiwało się szybkiej i dobrej gry ponoć? czy może o tym,że japoni wystarczyła "tylko" ambicja by pokonać kopaczy z czarnego lądu? nieustanne próby wrzutek, zresztą nie dające nic assou-ekotto to stanowczo za mało na MŚ.. więc obrażam się na eto`o tak jak on robił to w Blaugranie, obrażam za zmarnowanie popołudnia.. co najmniej dwa gole z danią i wtedy pogadamy, ale jakoś w to nie wierzę,ha.
1. | Holandia | 2:0, | 3 | |
2. | Japonia | 1:0, | 3 | |
3. | Kamerun | 0:1, | 0 | |
4. | Dania | 0:2, | 0 |
14.06, grupa F, Włochy - Paragwaj 1:1
wiadomo, dla gmocha to żadna niespodzianka lecz ja jestem zadowolony z utarcia nosa obrońcom tytułu.. bardzo szarpany szpil, dużo ostrej walki w środku pola wśród rzęsistego deszczu, tak najogólniej można opisać zmagania dwóch jedenastek... ponoć to najlepsza ekipa jaką miał paragwaj, okej wierzę im szczególnie,że naprawdę dali radę zawsze groźnym azzurri, którzy to w tym roku jednak nie dysponują najmocniejszą kadrą (jak na włochów oczywiście).. jestem bardzo ciekaw jak potoczą się losu paragwaju z wielkimi ambicjami oraz co będzie grała italia już po wyjściu z grupy... rywale pokroju słowacja, a szczególnie nowa zelandia raczej nie sprawią kłopotu omawianej parze. piszę raczej bo jak wiadomo na boisku wszystko jest możliwe,nawet cuda...
***
tabela grupy f po spotkaniu nowa zelandia - słowacja
stay tune.
K l e p a
Subskrybuj:
Posty (Atom)